GospodarkaPolska

Tarcza finansowa to przewrót w polskiej polityce gospodarczej

Tarcza finansowa ogłoszona przez rząd w ubiegłym tygodniu to przewrót w polskiej polityce gospodarczej. I bardzo dobrze!

Na czym polega tarcza finansowa?

Firmy będą mogły aplikować o preferencyjne pożyczki. Jeśli firma utrzyma zatrudnienie przez 12 miesięcy, to 75% z tej pożyczki nie będzie musiała zwracać.

Jaka kwota będzie do dyspozycji firm?

Na pożyczki planuje się przeznaczyć 100 mld zł, z czego 60 mld zł ma zostać umorzone. To ogromne kwoty, tak dużego programu pomocy firmom jeszcze w Polsce nie było.

Zobacz także: Polski przemysł kosmiczny potrzebuje odpowiedniego wsparcia finansowego

Jak sfinansujemy tak duży program?

Tu jest ta rewolucja o której napisałem w pierwszym zdaniu. Otóż kontrolowany przez państwo Polski Fundusz Rozwoju wypuści obligacje. Banki kupią te obligacje, a od banków odkupi je Narodowy Bank Polski. Czyli ostatecznie program sfinansuje NBP.

Jak to NBP⁉

NBP po prostu powiększy sobie sumę bilansową. Potocznie nazwalibyśmy to „dodrukiem pieniądza”. Oczywiście nikt nie będzie uruchamiał prasy drukarskiej jak w „La Casa de Papel”. Zrobi się to wirtualnie. Skutek będzie jednak taki, że na rynku pojawi się morze nowego pieniądza.

Czy to nie groźne?

No pewnie że groźne. Tylko że nie mamy wyjścia. Mamy alternatywę – albo bankructwa firm, zwolnienia pracowników i głęboki kryzys, albo tego typu działania.

No ale pytam konkretnie – czy to nie spowoduje inflacji⁉

Najpierw ważna informacja – ilość pieniądza w obiegu stale się zwiększa, nawet bez „dodruku” pieniądza przez NBP. Podaż pieniądza rośnie co roku o około 10%, głównie za sprawą kredytów udzielanych przez banki. Te dodatkowe pieniądze rozkładają się między rosnącą liczbę towarów które kupujemy, transakcji które dokonujemy oraz rosnące ceny. Ale gdy jest kryzys, to banki nie udzielają kredytów, ludzie nie kupują towarów, a firmy raczej nie podnoszą cen. I wtedy właśnie może wkroczyć bank centralny z dodatkową porcją pieniądza, po to żeby to wszystko rozruszać.

Zobacz także: UPS prezentuje ambitne cele finansowe i środowiskowe

W najbliższych miesiącach raczej nie wywoła to inflacji, bo dodatkowy pieniądz zagospodaruje lukę, którą do tej pory wypełniały banki. W dłuższej perspektywie może. Ale w tej chwili to mniejszy problem, bo stoimy na skraju przepaści – musimy coś robić żeby w ciągu kilku miesięcy bezrobocie nie wystrzeliło do dwucyfrowych poziomów.

Poza tym ten pieniądz do NBP prawdopodobnie wróci. Około 40 mld zł zwrócą firmy, a pozostałe 60 mld zł pokryje budżet państwa – z długu publicznego albo ze ściągniętych od nas podatków. W ten sposób obligacje z NBP zostaną wykupione.

Czy inne kraje też to robią?

No oczywiście. I to od 10 lat. Takie działania banków centralnych są powszechnie stosowane od kryzysu finansowego w 2008/2009 roku. My tego nie robiliśmy, bo nie musieliśmy. Teraz dołączmy do grona państw stosujących nowoczesne narzędzia polityki gospodarczej.

Zresztą, my robimy to zachowując pewne pozory – obligacje emituje PFR, potem kupują banki, dopiero potem NBP. Inni już te pozory zrzucili – Bank Anglii w ubiegłym tygodniu ogłosił, że będzie bezpośrednio finansował wydatki rządu. To dopiero jest dodruk.

Jakub Sawulski

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker