EuropaGospodarkaPolska

Inflacja wet za wet, czyli jak płace i zyski napędzają ceny w gospodarce

Ekonomiści EBC raczą nas ostatnimi czasy bardzo ciekawymi analizami na temat inflacji i sił ją napędzających. Wczoraj we wpisie pt. How tit-for-tat inflation can make everyone poorer wyjaśniają, w jakim stopniu zyski i płace oddziałują na tempo wzrostu cen w strefie euro, prowadząc do zjawiska, które nazwali: inflacja wet za wet (ang. tit-for-tat inflation). 

Inflacja wet za wet, czyli siły napędzające wzrost cen

Inflacja w Polsce, w strefie euro, w Wielkiej Brytanii (możemy tak wymieniać w nieskończoność) jest bardzo wysoka w wyniku szoku cen energii i żywności. Bardziej narażone na wysoką dynamikę inflacji są gospodarki energochłonne z wysokim udziałem żywności w konsumpcji: Polska dość mocno wpisuje się w ten obraz. Inflację możemy oczywiście analizować na szereg sposobów: w ujęciu sektorowym, w ujęciu dochodowym (stopa inflacji w poszczególnych grupach decylowych), w podziale na konsumentów i producentów.

Można również spojrzeć na inflację z perspektywy finansów przedsiębiorstw, patrząc na dynamikę kosztów pracy (czyli płace nominalne) i zysków. Gwałtowny wzrost obu tych zmiennych w wyniku jednostronnych (firmy i pracownicy) rekompensacji strat w dochodach realnych wywołuje siłę napędzającą inflację. Zjawisko to nazywamy inflacją wet za wet, a porównanie poziomu dynamiki płac i zysków, pozwala stwierdzić, która siła odgrywa główną rolę w stymulowaniu inflacji.

Z danych EBC wynika, że przeważającą siłą w napędzaniu inflacji w strefie euro w 2022 r. były marże przedsiębiorstw. W IV kw. ubiegłego roku zyski jednostkowe wzrosły całej eurozonie o 9,4 proc., podczas gdy jednostkowe koszty pracy wzrosły o 4,7 proc.

Źródło: EBC

Tym samym, jednostkowe zyski odpowiadały za dwie trzecie deflatora PKB w 2022 r., podczas gdy średnia dla lat 1999-2022 to ok. jedna trzecia deflatora PKB. To oznacza, że główną siłą napędzającą spiralę inflacyjną w strefie euro są zyski, a nie płace. Jednocześnie całkowite kwestionowanie wpływu płac na poziom cen jest bezzasadne. Sęk jednak w tym, że zyski mają po prostu większe znaczenie.

Źródło: EBC

Jak powstaje inflacja wet za wet i co musi się stać, aby spadła?

Bezpośrednią przyczyną są szoki podażowe podbijające ceny energii i żywności, co prowadzi do obniżenia realnego dochodu. Firmy ponoszą większe koszty działalności, płacąc wyższe rachunki za energie, natomiast gospodarstwa domowe ponoszą wyższe koszty życia przez wzrost zarówno cen energii, jak i żywności. Stąd, z perspektywy producentów rośnie inflacja PPI, a z perspektywy konsumentów rośnie inflacja CPI.

Przedsiębiorstwa mogą rekompensować te straty poprzez proporcjonalny wzrost poziomu cen oferowanych towarów i usług (co wywołuje efekt drugiej rundy, czyli przełożenie się cen energii na dobra nieenergetyczne), natomiast gospodarstwa domowe uruchamiają negocjacje płacowe z pracodawcami w celu zwiększenia płac nominalnych – najlepiej o poziom inflacji. W ten sposób, pracownicy i firmy uruchamiają spiralę inflacyjną.

Zauważmy jednak, że gdyby firmy podwyższały ceny zgodnie ze wzrostem kosztów, wówczas jednostkowe zyski (marże) pozostałyby na niezmienionym lub chociaż stosunkowo podobnym poziomie. Tak nie jest (zarówno w Polsce, jak i w strefie euro), ponieważ przedsiębiorstwa: po pierwsze, rekompensowały sobie straty za poprzednie dwa lata (pandemia, restrykcje, obniżony popyt); po drugie, budowały bufory na wypadek kolejnych szoków (były niepewne co do kształtowania się inflacji PPI i popytu w przyszłości).

Płace co do zasady charakteryzują się niższą dynamiką, gdyż wymagają – czasami bardzo długiego – procesu negocjacyjnego, podczas gdy korekty cen mogą odbyć się stosunkowo szybko.

Zobacz także: Struktura zaopatrzenia Polski w gaz przeszła zasadnicze zmiany

Paralelny wzrost płac nominalnych i zysków w celu rekompensacji strat w dochodach realnych będących skutkiem szoku zewnętrznego prowadzi do uruchomienia inflacji wet za wet. Wyjście z tej pułapki wymaga ustąpienia szoków, zdławienia popytu, a nawet zajścia recesji (silnie ujemna luka popytowa). W innym wypadku firmy nie będą mieć powodów do obniżenia marż i tym samym osłabienia inflacji. A dopóki, inflacja nie spadnie, dopóty płace nominalne będą charakteryzować się podwyższoną dynamiką w obliczu napiętego rynku pracy.

Jak więc może wyglądać proces, który pozwoli zbić inflację? Kluczem wydaje się popyt. To nadwyżka popytu nad podażą mająca miejsce mniej więcej od połowy 2021 r. pozwoliła przedsiębiorstwom podwyższyć marże. Tym samym ujemna luka popytowa (nadpodaż), a także spowolnienie gospodarcze, gdzie proces dostosowawczy odbywać się będzie w większym stopniu przez spadek płac realnych (ograniczanie siły konsumenta), aniżeli wzrost bezrobocia, będą prowadzić do spowalniania inflacji. Szok cen energii wraz z niepewnością ustępują, a więc firmy nie budują buforów, natomiast spadek popytu (w Polsce aż o 5 proc. r/r w lutym) pokazuje, że firmy mogą być zmuszone walczyć o konsumenta przez poziom cen (w ostatnim czasie nie musiały tego robić), a niekoniecznie przez jakość.

Skoro w strefie euro za dwie trzecie deflatora PKB odpowiadają zyski, to droga do celu inflacyjnego wiedzie przez spadek marż przedsiębiorstw (oczywiście nie jest to jedyny warunek). Jak dekompozycja inflacji w podziale na koszty pracy i zyski wygląda w Polsce? Z krótkiej twitterowej analizy przeprowadzonej przez dra Michała Możdzenia wynika, że w całym 2022 r. firmy w zdecydowanie większym stopniu (w IV kw. aż w 85 proc.) odpowiadały za wzrost inflacji, stąd wnioski dla gospodarki Polski pokrywają się z tymi dla strefy euro.

Co napędza inflację w Polsce? Wiele wskazuje na spiralę marżowo-cenową [RAPORT OG]

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Gabriel Chrostowski

Analityk makroekonomiczny, w wolnych chwilach uprawiający piłkę nożną oraz biegi krótko- i długodystansowe

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker