Oszczędności Polaków znacząco stopniały przez inflacje
Oszczędności Polaków w ciągu kilku ostatnich lat realnie stopniały. Daleko nam również do poziomu konsumentów państw zachodnich
Ostatnie lata były trudne praktycznie pod każdym względem. Zaczynając od ograniczeń i zagrożeniu dla zdrowia oraz życia spowodowanych pandemią COVID-19 przez szoki podażowe i rozwijającą się inflację, aż po rosyjską agresję, która zaogniła wcześniejsze problemy i zapoczątkowała szereg nowych. Ceny w sklepach powoli się już stabilizują, jednak podwyższona inflacja w negatywny sposób wpłynęła na oszczędności Polaków.
- Oszczędności Polaków w bankach w 2000 roku wynosiły 148 mld PLN, a w 2023 już 1053 mld PLN
- Oznacza to nominalny wzrost o 613%, a po uwzględnieniu inflacji o 241%
- Obecnie realna wartość depozytów w systemie bankowym jest niższa o 5,4% w porównaniu do stycznia 2020 roku
- Obecnie oszczędności polskich gospodarstw domowych są wystarczające na pokrycie około 6 miesięcy wydatków
- Konsumenci z państw strefy euro są w stanie pokryć z oszczędności wydatki na od 12 do 16 miesięcy
Oszczędności Polaków na przestrzeni lat
Obecnie możemy zauważyć, że oszczędności Polaków po trudnych latach w końcu zaczynają rosnąć. Dane Narodowego Banku Polskiego dotyczące oszczędności gospodarstw domowych ulokowanych w bankach ukazują zwiększenie się z 148 mld PLN w 2000 roku do obecnych 1053 mld PLN. Oznacza to imponujący wzrost o 613%. Jednak istotna część tych zmian nosiła charakter wyłącznie nominalny, wynikający z wpływu inflacji. Warto zauważyć, że realna wartość oszczędności w okresie 2000-2023 uległa wzrostowi o 241%. Stanowi to niemal dwukrotnie szybszy wzrost niż PKB, który, jak podają analitycy PIE, zwiększył się o około 125%.
Ostatnie dwa lata, charakteryzujące się wysoką inflacją, pozostawiły znaczący ślad na oszczędnościach Polaków. Obecnie realna wartość depozytów w systemie bankowym jest niższa o 5,4% w porównaniu do stycznia 2020 roku. Co więcej, według wyliczeń jest to o około 20% mniejsza kwota niż wynikałoby z tendencji przedpandemicznej.
Zobacz także: Inwestycje na Ukrainie. Niezbędny elementarz polskiego inwestora
Mimo że sytuacja gospodarstw domowych uległa pogorszeniu, to jednak nieco mniej dramatycznie, niż sugerowały to pierwotne informacje z sektora bankowego. Część zgromadzonych oszczędności została przeniesiona z banków na obligacje skarbowe oraz do funduszy TFI. Konsumenci zrobili to w poszukiwaniu atrakcyjnego oprocentowania i częściowej ochrony przed inflacją. Dodatkowo niektóre środki zostały wykorzystane do nadpłacenia kredytów hipotecznych, skutkując efektywnym odciążeniem gospodarstw domowych z rat kredytu.
Co dalej z oszczędnościami Polaków?
Proces odbudowy oszczędności niesie ze sobą konsekwencje w postaci nieco słabszego odbicia konsumpcji w nadchodzącym roku. Chociaż obecnie znowu odnotowujemy wzrost płac realnych, wyniki sprzedaży detalicznej pozostają stosunkowo umiarkowane. W październiku odnotowano jedynie wzrost o 2,8%, natomiast w listopadzie nastąpił niewielki spadek o 0,3%. Warto zauważyć, że wspomniany wzrost płac realnych jest naprawdę wysoki. O 6,2% rok do roku w październiku.
Ten stan rzeczy wynika z faktu, że część dodatkowych środków związanych z podwyżką wynagrodzeń jest kierowana na odbudowanie oszczędności. Specjaliści PIE prognozują, że podobna tendencja utrzyma się także w 2024 roku. W związku z tym, nasze przewidywania zakładają, że płace realne w przyszłym roku wzrosną o 5,2 proc., podczas gdy konsumpcja zanotuje wzrost na poziomie 2,8 proc.
Zobacz także: Lotnisko Rzeszów Jasionka świętuje milionowego pasażera w 2023 roku
Proces zbudowania w Polsce zasobności na poziomie zbliżonym do zachodnich standardów zajmie wiele lat. Obecnie oszczędności polskich gospodarstw domowych są wystarczające na pokrycie około 6 miesięcy wydatków. Ta wielkość jest zauważalnie lepsza niż w 2000 roku. Wtedy za oszczędności można było przeżyć około 3,5 miesiąca. Warto jednak wspomnieć, że pozostaje ona znacznie niższa niż w bogatszych państwach strefy euro, gdzie konsumenci są w stanie pokryć z oszczędności wydatki na od 12 do 16 miesięcy.
Nadrabianie dystansu do zachodnich standardów pod względem majątków i oszczędności będzie wymagało wyraźnie więcej czasu niż doganianie ich pod względem PKB. Jest to proces, który będzie wymagał systematycznych działań na wielu płaszczyznach gospodarczych i społecznych, aby umożliwić obywatelom Polski zwiększenie swojej finansowej stabilności oraz długoterminowego zabezpieczenia.
Przyczyny inflacji w Polsce
Gabriel Chrostowski z naszej redakcji postanowił spojrzeć na krajobraz inflacyjny nieco szerzej i ocenić, jakie faktory wyjaśniają kształtowanie się inflacji w XXI-wiecznej Polsce. Zbudowany model opisany w: Przyczyny inflacji w Polsce. Rola podaży pieniądza, oczekiwań i cen surowców, przytacza następujące wnioski:
- wzrost podaży pieniądza M1 o 10 mld PLN wiąże się ze wzrostem inflacji o 0,005 pkt proc. (analogicznie wzrost M1 o 100 mld PLN to wyższa inflacja o 0,05 pkt proc.);
- wzrost oczekiwań inflacyjnych o 1 pp. powoduje wzrost stopy inflacji o ok. 0,7 p. proc. (ten wniosek należy traktować z dużą ostrożnością, gdyż występuje tu problem symultaniczności, ponieważ oczekiwania inflacyjne są adaptacyjne);
- wzrost dynamiki cen producentów o 1 pp. implikuje wyższą inflację o ok. 0,12 pp. za trzy miesiące;
- zwiększenie dynamiki PKB o 1 pp. prowadzi do zwiększenia inflacji o 0,05 pp.;
- globalne ceny żywności szybko wpływają na ceny krajowej (bez opóźnień), a ich przyspieszenie o 1 pp. to wzrost inflacji krajowej o 0,01 pp.;
- poluzowanie polityki fiskalnej o 1% PKB rozumiane jako obniżenie się salda budżetowego o tą wielkość wiąże się z wyższą inflacją o 0,06 p. proc.
- zaostrzenie polityki monetarnej poprzez wzrost stóp procentowych o 1 pp. przekłada się na zmniejszenie inflacji o 0,12 pp. z opóźnieniem 10 kwartałów.
Kradzione tuczy i to bardzo! Chińska kampania antykorupcyjna odchudziła biurokratów