ChinyEuropaGospodarka

Niemiecki przemysł leży! Produkcja spada trzeci kwartał z rzędu

„Marność nad marnościami i wszystko marność” – cytat ten dobrze określa obecny stan, w jakim znajduje się niemiecki przemysł. W grudniu produkcja przemysłowa skurczyła się o 1,6% w stosunku do poprzedniego miesiąca, uklepując kolejny dołek. Konsensus kolejny raz okazał się nadmiernie optymistyczny. Z gospodarką Niemiec dzieje się coś bardzo niedobrego, co wymyka się modelom makroekonomicznym.

  • Produkcja przemysłowa w Niemczech skurczyła się w grudniu o 1,6% m/m, spadając trzeci kwartał z rzędu. 
  • Coraz bardziej negatywnie na koniunkturę w przemyśle oddziałuje budownictwo, które zamarło pod naciskiem wysokich stóp procentowych.
  • Wojna, szok cen energii, rekordowa inflacja, wzrost stóp procentowych, słabszy popyt to cykliczne elementy całej układanki.
  • Tak głęboka zapaść, która zaczyna wymykać się modelom prawdopodobnie wiąże się z pewnymi strukturalnymi zjawiskami.

Niemiecki przemysł zapada się coraz głębiej

W listopadzie produkcja przemysłowa w Niemczech miała wreszcie odbić o 0,2% m/m. Tymczasem spadła o 0,7%. Na grudzień konsensus prognostyczny zakładał nieznaczny spadek produkcji o 0,4% w stosunku do listopada, a ostatecznie produkcja zmniejszyła się aż o 1,6% po odsezonowaniu i wyrównaniu kalendarzowym. To najgłębsza zapaść od marca 2023 roku. Ponieważ znamy już dane dla całego ub. roku, możemy z pełną stanowczością stwierdzić, że produkcja przemysłowa w Niemczech skurczyła się już trzeci kwartał z rzędu. Z niemieckim przemysłem dzieje się coś, co wymyka się modelom makroekonomicznym. Prognozy bowiem mocno odbiegają od rzeczywistych danych.

Zobacz też: Handel zagraniczny Niemiec? „No już było dobrze!”

Coraz bardziej negatywnie na koniunkturę w przemyśle oddziałuje budownictwo, które zamarło pod naciskiem wysokich stóp procentowych. Niemniej, głównym czynnikiem stopniowo pchającym przemysł w otchłań jest dekoniunktura w branżach energochłonnych, które potrzebują czasu, aby dostosować się do kryzysu energetycznego. Taką branżą jest między innymi sektor motoryzacyjny, który do wybuchu wojny na Ukrainie miał niezwykle efektywny model bazujący na niskich kosztach produkcji oraz wysoko zaawansowanych technologiach usprawniających procesy produkcyjne, co skutkowało wysoką wartością dodaną oraz umożliwiało konkurowanie z chińskim rynkiem samochodowym (myślę, że każdy z Czytelników kojarzy takie marki jak BMW, Audi, Mercedes-Benz czy Volkswagen).

Wojna i kryzys energetyczny wymusiły i przyspieszyły transformację energetyczną. Przemysł musiał się dostosować do nowego otoczenia, co jest często bolesnym procesem wiążącym się z zastojem. Gwałtowne podwyżki stóp procentowych stanowiły dodatkowy cykliczny czynnik oddziałujący negatywnie na produkcję przemysłową. Niemniej, wojna, szok cen energii, rekordowa inflacja, wzrost stóp procentowych, słabszy popyt to cykliczne elementy całej układanki. Tak głęboka zapaść, która zaczyna wymykać się modelom prawdopodobnie wiąże się z pewnymi strukturalnymi zjawiskami.

Przemysł kuleje, bo sektor automotive traci konkurencyjność

Tym strukturalnym zjawiskiem zdaje się być przede wszystkim zalewanie europejskiego rynku chińskimi markami samochodów, które coraz bardziej rozpychają się barkami. Udział chińskich marek w całkowitej sprzedaży samochodów w UE wzrósł z zaledwie 0,1% w 2020 r. do 1,4% w 2022 r. W przypadku samochodów elektrycznych udział Chin zwiększył się zaś z 0,4% w 2019 r. do 3,7% w 2022 r. W tym samym czasie udział UE skurczył się na swoim własnym rynku. Nie dysponujemy jeszcze danymi za 2023 r., ale wszystko wskazuje na to, że tendencja ta się pogłębiła, a nie odwróciła. Niemiecki – a co za tym idzie unijny – przemysł automotive staje się najzwyczajniej w świecie coraz mniej konkurencyjny w stosunku do Chin.

Uwaga: patrz na skalę osi Y na wykresie po prawej stronie

Zobacz też: Niemcy stawiają na wodór. Kolejne Solarisy trafią na Zachód

Recesja w niemieckim przemyśle to pochodna mieszkanki złożonej z czynników cyklicznych (które miną) oraz problemów strukturalnych, które  – ponieważ są strukturalne – mają charakter bardziej trwały. Można zakładać, że prędzej czy później realne stopy procentowe spadną, konsument odżyje, firmy się dostosują i wreszcie wykresy dynamiki produkcji zaczną świecić na zielono. Jednak ciężar związany z chińską konkurencją pozostanie i pytanie, jak establishment niemiecki na tę trwałą zmianę zareaguje.

Najprostszym rozwiązaniem jest oczywiście merkantylistyczna polityka handlowa (ograniczanie importu, wspieranie eksportu), do której niektórzy unijni decydenci polityczni (np. z Włoch) pod naciskiem USA, nawołują. Pamiętajmy jednak, że Chiny to trzeci co do wielkości obustronny partner handlowy UE. Środki protekcjonistyczne ze strony Komisji Europejskiej najpewniej wiązać się będą z krokami odwetowymi ze strony Pekinu, co mogłoby podłamać unijny eksport. Nie są to więc łatwe decyzje i trudno przypuszczać, aby stopniowe zrywanie relacji handlowych z Państwem Środka było panaceum na stagnację w niemieckim przemyśle, dla którego Chiny to przecież ważny importer.

Afryka i Azja doganiają bogaty Zachód! Wzrost w biednych krajach przyspieszył

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Gabriel Chrostowski

Analityk makroekonomiczny, w wolnych chwilach uprawiający piłkę nożną oraz biegi krótko- i długodystansowe

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker