GospodarkaKomentarze I AnalizyPolska

Zadłużenie Polski robi zwrot o 180 stopni. Po latach spadku nadchodzi szybki wzrost

Ekonomiści są zgodni — po latach spadku zadłużenie Polski zacznie rosnąć. Dług publiczny w najbliższych latach przekroczy 55 proc. PKB

Zadłużenie Polski znacząco spadło. Wobec 2020 roku dług publiczny naszego kraju w stosunku do PKB zmniejszył się o ponad 13 proc. Z drugiej strony, wiele wskazuje na to, że w najbliższych latach o spadającym, a nawet stabilnym poziomie zadłużenia możemy co najwyżej pomarzyć. 

  • Pandemiczny szok doprowadził do silnego wzrostu długu publicznego. Zadłużenie Polski w relacji do PKB w ciągu zaledwie jednego roku urosło o 11,5 pkt proc.
  • Po 2020 roku zarówno dzięki wysokiej inflacji, jak i szybkiemu, realnemu wzrostowi gospodarczemu udało się obniżyć dług publiczny poniżej 50 proc. PKB. 
  • Według prognoz ekonomistów w najbliższych latach zadłużenie Polski znacząco wzrośnie. Zgodnie z przewidywaniami Komisji Europejskiej w 2027 roku prawie przekroczymy konstytucyjny limit długu.  

Zadłużenie Polski eksplodowało w 2020 roku

W 2020 roku zadłużenie Polski wystrzeliło w górę. Rok przed wybuchem pandemii koronawirusa dług publiczny w relacji do PKB wyniósł 45,7 proc., tym samym wracając do poziomów notowanych przed wybuchem globalnego kryzysu finansowego w 2008 roku. W 2020 roku zaś analizowany wskaźnik wyniósł 57,2 proc. PKB, co oznacza wzrost aż o 11,5 pkt proc. w ciągu zaledwie jednego roku. Tak znaczące zwiększenie długu sektora instytucji rządowych i samorządowych było pochodną dwóch czynników. Z jednej strony ze względu na globalną pandemię koronawirusa i związane z tym wprowadzenie restrykcyjnych ograniczeń po raz pierwszy od początku lat 90. polska gospodarka znalazła się w stanie recesji. PKB kraju nad Wisłą spadł, podnosząc tym samym względną wielkość zadłużenia Polski.

Zobacz także: Południe Europy obniżyło dług. Wystarczyło zająć się gospodarką, a nie budżetem

Ponadto, aby ratować gospodarkę, politycy zdecydowali się wprowadzić serię dużych pakietów fiskalnych. W wyniku działań ratunkowych deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych w relacji do PKB wyniósł aż 6,9 proc. Przy czym, aby uniknąć sytuacji, w której zadłużenie Polski w relacji do PKB przekroczy 60 proc. (szerzej kwestia limitu długu została poruszona w dalszej części tekstu), zdecydowano się wówczas „wypchnąć” zadłużenie poza ustawę budżetową do specjalnie utworzonych w tym celu funduszy. Warto zaznaczyć, że zamieszczone poniżej dane dotyczące zadłużenia zostały wyliczone z wykorzystaniem metodologii unijnej (ESA2010). W praktyce oznacza to, że uwzględniają one wszelkie długi zaciągnięte przez polskie instytucje rządowe lub samorządowe niezależnie od tego, czy zostały one wypchnięte do specjalnych funduszy, czy też nie. 

Dług publiczny Polski w latach 2020-2023
Źródło: GUS, „Komunikat dotyczący deficytu i długu sektora instytucji rządowych i samorządowych w 2023 r.”

Inflacja oraz silny wzrost pomogły w zmniejszeniu długu

Co intrygujące, w następujących po wybuchu pandemii latach zamiast do „drugiej Grecji” doszło do szybkiego spadku długu publicznego. Zadłużenie Polski w relacji do PKB w 2023 roku wyniosło 49,6 proc., co oznacza spadek o ponad 13 proc. wobec 2020 roku. Przy czym, co warto zaznaczyć, to znaczące obniżenie długu publicznego bynajmniej nie było zasługą odpowiedniego zbilansowania budżetu. W latach 2021-2023 nie byliśmy nawet blisko osiągnięcia zrównoważonego budżetu, nie mówiąc już nawet o nadwyżce budżetowej. Co więcej, w 2023 roku deficyt budżetowy Polski wyniósł 5,1 proc., czyli był, pomijając pandemiczny rok 2020, największy od ponad dekady. Za szybko spadające zadłużenie Polski odpowiadał głównie wzrost nominalnego PKB.

Zobacz także: Cały świat spłaca długi, a Azjaci zaciągają kolejne. Dlaczego?

Spowodowana zarówno znaczącą ekspansją fiskalną w czasie pandemii, jak i serią szoków o charakterze podażowym inflacja napompowała wielkość polskiej produkcji, obniżając tym samym relatywną wielkość długu publicznego. Z drugiej strony należy mieć na uwadze, że równie ważny był wzrost realnego, czyli skorygowanego o zmianę poziomu cen, PKB. Jak widać na zamieszczonym poniżej wykresie, polska gospodarka w ostatnich latach praktycznie nie miała sobie równych. Większy wzrost realnego PKB od ostatniego kwartału 2019 roku do czwartego kwartału 2023 roku zanotowano jedynie w Chorwacji, w której miał miejsce boom turystyczny, oraz w Danii, której bardzo dobry wynik jest głównie zasługą jednej firmy farmaceutycznej, której udało się stworzyć lek na cukrzyce, którego stosowanie ułatwia zrzucenie zbędnych kilogramów. 

Zadłużenie Polski staje się problemem. Co zrobi rząd?

Niestety najbliższe lata na analizowanej płaszczyźnie nie prezentują się już tak dobrze. W mgnieniu oka przenieśliśmy się z otoczenia rekordowo niskich do historycznie wysokich realnych stóp procentowych. W praktyce oznacza to, że ustabilizowanie zadłużenia Polski stało się wyjątkowo trudnym zadaniem. Według szacunków Gabriela Chrostowskiego, gdyby obecny rząd chciał utrzymać dług publiczny na aktualnym poziomie, musiałby ograniczyć saldo pierwotne (deficyt budżetowy pomniejszony o wydatki przeznaczone na obsługę bieżącego zadłużenia) z obecnych 3,5 proc. do ok. 0,5 proc. w latach 2024-2025 oraz ok. 1 proc. w latach 2026-2027. W praktyce oznacza to, że utrzymanie zadłużeniowego status quo jest politycznie niewykonalne. Zacieśnienie fiskalne rzędu ok. 3 proc. PKB nie tylko doprowadzi do znaczącego spowolnienia wzrostu gospodarczego, ale jest również nie do pogodzenia z realizacją wielu obietnic złożonych przez partie wchodzące w skład zwycięskiej koalicji. 

Zobacz także: Ogromna finansowa strata PKP Cargo! Zarząd polskiej spółki odwołany!

Z drugiej strony wzrost długu również natrafi na poważne polityczne problemy. Załóżmy, że zgodnie z wieloma obietnicami nowa władza położy kres zadłużeniu pozabudżetowemu i przeniesie dług publiczny z różnych funduszy do sektora rządowego. W takim wariancie rządzący rozbiją się o ograniczenia zapisane w polskim prawie. Po pierwsze po przekroczeniu progu ostrożnościowego w wysokości 55 proc. PKB ustawa o finansach publicznych zobowiązuje rząd między innymi do zamrożenia wynagrodzeń budżetówki oraz waloryzowania emerytur i rent wyłącznie o wzrost cen towarów i usług konsumpcyjnych (aktualnie waloryzuje się o wspomniany wskaźnik oraz o co najmniej 20 proc. wzrostu realnych wynagrodzeń). Same te zmiany niekorzystnie wpłynęłyby na finanse ok. 11,4 mln osób. 

Ponadto w konstytucji mamy zapisany limit zadłużenia ograniczający maksymalną wysokość długu publicznego Polski do 60 proc. Przekroczenie tego poziomu oznaczałoby nie tylko konsekwencje polityczne, ale również prawne. Przy czym zgodnie z wszelkimi dostępnymi prognozami ten pierwszy próg, o ile politycy nie przeprowadzą odpowiednich reform fiskalnych, przekroczymy na pewno. Jak widać na zamieszczonym poniżej wykresie, zgodnie z przewidywaniami Komisji Europejskiej (KE) oraz Ministerstwa Finansów (MF), stanie się to już w 2025 roku, a według najbardziej optymistycznych prognoz Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) dopiero w 2026 roku. Z drugiej strony żadna z prognoz nie wskazuje na to, że do 2027 roku przekroczymy konstytucyjny limit długu. Jednakże według KE będziemy tego bardzo blisko z długiem publicznym wynoszącym równo 60 proc. PKB. 

Zadłużenie Polski na niebezpiecznej ścieżce

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Adam Suraj

Ekonomista zarażony miłością do tej nauki przez Ha-Joon Chang. To on pokazał, że ekonomia to nie są nudne obliczenia, a nauka o życiu społecznym.

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker