ChinyGospodarka

Deflacyjna spirala w Chinach! Najpierw spadły ceny, teraz spadają płace

Zaczyna krystalizować się recesyjny mix

Ekonomiści od jakiegoś czasu żyją zjawiskiem, które ma miejsce na Dalekim Wschodzie. Chiny pod ciężarem słabego wzrostu gospodarczego popadły w deflację, która lada moment może przerodzić się w deflacyjną spiralę cen i płac à la Japonia. Gospodarka Chin w tarapatach? 

  • Teza o pojawieniu się recesji bilansowej (wysoki dług -> deflacja -> wzrost oszczędności -> spadek popytu -> spowolnienie) zaczyna mieć pokrycie w danych.
  • Dług sektora prywatnego jest rekordowy, indeksy cen spadają, a ostatnie dane ujawniają również spadek płac. 
  • Dochód rozporządzalny rośnie słabiej, niż PKB, co w obliczu wysokiego zadłużenia i deflacji ogranicza potencjał konsumpcyjny. Trend może się pogłębić. 
  • Każdy podręcznik do makro kazałby w takiej sytuacji dokonać szerokiej stymulacji fiskalnej, ale to wymaga dużego zwiększenia długu publicznego. Trudno stwierdzić, czy istnieje co do tego konsensus w Pekinie. 

Gospodarka Chin popada w spiralę deflacyjną?

Czerwcowe wskaźniki CPI i PPI ujawniły wysokie ryzyko pojawienia się deflacyjnego cyklu w gospodarce Państwa Środka. Przypomnijmy, że wskaźnik PPI (indeks cen producentów) spadł o 5,4% r/r, natomiast CPI (indeks cen konsumentów) wyniósł 0% r/r. Można oczekiwać, że w lipcu indeks PPI pozostanie na minusie, a w odczytach CPI również zobaczymy znak ujemny. Ktoś mógłby stwierdzić, że nia ma w tym nic nadzwyczajnego. W końcu trzy lata wcześniej podczas pandemii oraz kilkanaście lat temu w okresie kryzysu finansowego ceny dóbr konsumpcyjnych również spadły.

Cały wic polega na tym, że ówczesne zjawiska deflacji miały charakter przejściowy. Wybuch pandemii wiązał się ze schłodzeniem aktywności gospodarczej w kraju, jak i za granicą, natomiast światowy kryzys finansowy (który Chiny jako jeden z niewielu krajów ominęły szerokim łukiem) ograniczył popyt zewnętrzny. Jednak gdy gospodarki Zachodu wydostały się z otchłani kryzysu, napędziły koniunkturę w chińskim przemyśle, a deflacja szybko mijała.

Teraz jest inaczej. Gospodarka Chin zmaga się z wieloma problemami wewnętrznymi (kryzys zadłużeniowy, spadek eksportu, tąpnięcie cen na rynku nieruchomości), a spowolnienie zagranicznego popytu może okazać się trwałe (wojna handlowa. napięcia geopolityczne). Teza o pojawieniu się recesji bilansowej (wysoki dług -> deflacja -> wzrost oszczędności -> spadek popytu -> spowolnienie) zaczyna mieć pokrycie w danych. Chodzi w niej o to, że gdy recesja/spowolnienie następuje po przyroście zadłużenia, gospodarstwa domowe i przedsiębiorstwa zaczynają oszczędzać/nie pożyczać, aby spłacić pożyczki i poprawić sytuację finansową („odbudowa” bilansu). To implikuje utrwalenie słabego tempa wzrostu, co może wywołać deflacyjną spiralę. Spójrzmy na dane.

Zobacz też: Cud nad rzeką Han, czyli jak Korea dokonała największego skoku gospodarczego w dziejach [RAPORT OG]

Zadłużenie sektora prywatnego w relacji do PKB zwiększyło ze 102% w 2008 roku do 185,4% w 2022 roku. Inwestycje biznesowe wzrosły zaledwie o 0,2% w pierwszej połowie br. Natomiast dynamika sprzedaży detalicznej spowolniła do nieco ponad 3% w czerwcu. W maju było to 12,7%. W międzyczasie pojawiła się deflacja PPI, za moment najpewniej pojawi się ona również w CPI. Gospodarka r/r rośnie szybko, ale to głównie efekt bazy. W ujęciu kw/kw dynamika PKB wyniosła tylko 0,8%. Czego nam jeszcze brakuje? Spadku płac. Dotychczas wynagrodzenia raczej rosły. Jednak ostatnie dane ujawniły, że i tutaj możemy spodziewać się minusów.

Płace zaczynają podążać za cenami?

Ankieta przeprowadzona przez chińską firmę Zhaopin pokazała, że przeciętne wynagrodzenia w ofertach pracy spadły o 0,7% w drugim kwartale r/r w 38 największych miastach. Dysponujemy także dowodami anegdotycznymi (mniej reprezentatywne, ale również ukazują, że z płacami zaczyna dziać się coś niepokojącego). Jak informuje agencja Reutera Instytucje finansowe zaczęły ciąć wynagrodzenia niektórych pracowników oraz przestały wypłacać premię. Dochodzą także głosy, że w samorządach również obniżane są pensje urzędników.

Zauważmy, że przez ostatnie cztery dekady dochód rozporządzalny gospodarstw domowych (7,9%) rósł średnio słabiej, niż PKB (9,1%). Jeżeli spadek płac okaże się bardziej trwały i rozleje się na całą gospodarkę, to trend słabszego wzrostu dochodów do dyspozycji pogłębi się. A to dochody są paliwem dla konsumpcji, której Chińczycy tak bardzo potrzebują.

PKB Chin rośnie szybciej, niż dochód gospodarstw domowych. Zobacz też: Ekspansja Chin w Brazylii. Powstaną fabryki samochodów elektrycznych

Gospodarka Chin w recesyjnym mixie

Podsumowując, w Chinach zaczyna krystalizować się recesyjny mix. Najpierw spadły cen (wiemy, że na razie w PPI, ale w CPI to najpewniej także już się dzieje), teraz spadają płace. Przy wysokim zadłużeniu sektora prywatnego, potencjał do konsumpcji i inwestycji zaczyna się szybko kurczyć. Deflacja prowadzi do spadku dochodów, co implikuje realny wzrost zadłużenia (dłużnicy nienawidzą deflacji). Gospodarka rośnie w słabym tempie (+0,8% kw/kw, co odpowiada 3,2% r/r), a powszechnie wiadomo, że Pekin lubi celowo przesacować odczyt dynamiki PKB. Być może jest gorzej, niż pokazują dane. Bezrobocie wśród młodzieży znajduje się na historycznie wysokim poziomie ponad 20%, wymiana handlowa (eksport i import) spada, nie wspominając o zmianach strukturalnych (demografia, głupcze!), które pewnie jeszcze nie teraz, ale w dłuższym okresie zaczną doskwierać gospodarce.

Zobacz też: Nowy most kolejowy Chiny-Rosja coraz bliżej. Już 3 opcje na stole

Recepta

Każdy podręcznik do makro kazałby w takiej sytuacji dokonać szerokiej stymulacji fiskalnej (mnożnik inwestycyjny Keynesa), ale to wymaga nagłego zwiększenia długu publicznego w krótkim okresie (który mocno już przyrósł w okresie pandemii), a następnie akceptacji jego podwyższonego poziomu (oczywiście po czasie dług może sfinansować się sam silnym przyrostem nominalnego PKB) lub podwyżki podatków (jeżeli Chiny będą chciały utrzymać finanse publiczne w ryzach), które Chiny mają bardzo niskie. Zwiększenie stopy opodatkowania mogłoby być trudne politycznie. A akceptacja nagłego wzrostu zadłużenia może wiązać się z pewnymi obawami, ponieważ instytucje samorządowe (dokładniej local government financing vehicle, LGFV) znajdują się w trudnej sytuacji finansowej (nie są w stanie spłacać wyemitowanych w ub. roku krótkoterminowych obligacji).

Podatki w Chinach są niższe w stosunku do krajów OECD

Tak czy inaczej, jakiś bodziec fiskalny Pekin będzie musiał zaaplikować, jeżeli chce uchronić gospodarkę od losu Japonii. To wymaga więc konsensusu co do jego źródeł finansowania. Wątpliwości pojawiają się również w zakresie rodzaju bodźca. Ekonomista i bloger Noah Smith proponuje, aby rząd „obciął kilka czeków” (cut bunch of checks), czyli po prostu wykorzystał dyskrecjonalne środki fiskalne (bezpośrednie transfery do gospodarstw domowych). Gospodarstwa domowe mogłyby wówczas spłacić długi lub zwiększyć konsumpcje, chroniąc gospodarkę przed recesją bilansową.

Ekonomiści zawiedzeni wzrostem PKB Chin. Urósł jedynie o 6,3% r/r!

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Gabriel Chrostowski

Analityk makroekonomiczny, w wolnych chwilach uprawiający piłkę nożną oraz biegi krótko- i długodystansowe

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker