Gospodarka

Apartheid w Banku Światowym i MFW? O niesprawiedliwości i nierównościach w tych instytucjach

Wykładowca akademicki z Uniwersytetu Londyńskiego Jason Hickel w wątpliwość poddał funkcjonowanie ponadnarodowych instytucji, które co do zasady mają wspierać kraje rozwijające się poprzez pomoc finansową. Czy Bank Światowy i MFW działają niesprawiedliwie i pogłębiają nierówności? Jak się okazuje w opinii Hickela jest ziarnko prawdy.

Bank Światowy i MFW. Cele oraz zadania

Określenie celów, zadań, funkcji czy też historii zacznijmy od Banku Światowego. Mianowicie Bank Światowy powstał w 1944 roku, a jego główna siedziba mieści się w Waszyngtonie. Obecnie stanowisko prezesa w tej instytucji piastuje amerykański ekonomista David R. Malpass (tu już się pojawia swego rodzaju niesprawiedliwość, o tym jednak później). Bank zrzesza obecnie 189 państw członkowskich. Nie dziwi więc fakt, że instytucja ta klasyfikuje się jako jedna z najbardziej wpływowych organizacji na świecie.

Najważniejsze cele i zarazem zadania Banku Światowego to:

  • eliminacja ubóstwa i głodu,
  • upowszechnianie dostępu do edukacji,
  • promowanie równouprawnienia kobiet i mężczyzn,
  • zminimalizowanie śmiertelności wśród dzieci,
  • prowadzenie polityki zrównoważonego rozwoju,
  • poprawa materialnych warunków życia,
  • działania na rzecz ochrony środowiska,
  • walka z chorobami, takimi jak AIDS czy malaria.

Zobacz także: Będzie porozumienie między Polską a Ukrainą ws. tranzytu kolejowego

Swoje cele oraz politykę wspierania najuboższych Bank Światowy realizuje poprzez udzielanie długoterminowych pożyczek o preferencyjnym oprocentowaniu, a także poprzez transfer dotacji. Pomoc finansowa ma służyć krajom rozwijającym się, aby mogły one generować wysoki wzrost gospodarczy, zmniejszać ubóstwo, rozpowszechniać edukację, rozbudowywać infrastrukturę, innymi słowami doganiać bogate kraje północy. Czy tak się dzieje? Efekt konwergencji w pewnym stopniu występuje, bowiem w ostatnim dwudziestoleciu kraje rozwijające są w stanie generować lepsze wyniki wzrostu gospodarczego. Jednak rozbieżność ekonomiczna między południem a północą jest wciąż bardzo wysoka.

Zobacz także: Zadłużenie Argentyny – kraj w końcu osiągnął porozumienie z MFW

Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) także powstał w 1944 roku i obecnie zrzesza 190 państw członkowskich. Cele i zadania tej organizacji skupiają się głównie w sferze stricte finansowej. Zgodnie z art. 1 Statutu celami MFW są:

  • wspieranie międzynarodowej współpracy walutowej,
  • wspieranie wzrostu handlu światowego,
  • przyczynianie się do stabilności kursów walutowych,
  • wspieranie systemu płatności międzynarodowych,
  • udzielanie pomocy finansowej krajom doświadczającym problemów w zrównoważeniu bilansu płatniczego.

Niemniej jednak najczęściej wsparcie finansowe płynie do krajów najbiedniejszych, bowiem te często mierzą się z problemami natury finansowej, często niestety popadając w nadmierne zadłużenie. Wtedy właśnie MFW jako pożyczkodawca ostatniej instancji udziela pożyczek. Jednak warunki, na jakich owe pożyczki są udzielane, pozostają przedmiotem dysputy ekonomistów. Joseph E. Stiglitz uważa choćby, że polityka dopłat MFW pogrąża kraje i pogłębia je w jeszcze większym kryzysie.

Zakorzeniony kolonializm i apartheid

Jason Hickel nieco prowokująco nazwał obecne funkcjonowanie MFW oraz Banku Światowego apartheidem, którego przyczyną jest zakorzeniony kolonializm. Skąd tak mocne słowa i co ma na myśli Hickel? Jego argumentacja wydaje się być merytoryczna i rzeczywiście powinna skłonić urzędników tych organizacji do zmian.

Hickel zwraca uwagę, że analizowane instytucje mają swoje początki w okresie kolonialnym. Na przykład kraje takie jak Indie zostały włączone do tych organizacji, gdy były jeszcze koloniami (1944 r.). Wobec tego takie regiony od początku uczestnictwa w MFW i Banku Światowego miały charakter kolonialny i w kluczowych aspektach [jak wskazuje Hickel] kolonializm został z nimi do dnia dzisiejszego. Podaje także przykłady krajów, które przystąpiły do organizacji w latach 70. oraz 80. XX wieku po odzyskaniu niepodległości. W tych krajach kolonializm także się zakorzenił, co kraje rozwinięte wykorzystują.

Gdzie jednak niesprawiedliwość i na czym ona polega? Po pierwsze, od lat 60. XX wieku nierówności ekonomiczne pomiędzy biednym południem a bogatą północą się pogłębiają. Od tego czasu różnice w dochodach per capita zwiększyły się czterokrotnie. Jak wskazuje Hickel, główną przyczyną owych rozbieżności jest brak równowagi sił w gospodarce światowej. W uproszczeniu kraje bogatsze sprawują pieczę nad zasadami międzynarodowego handlu i finansów. Służy to im interesom kosztem biednych krajów.

W opinii Brytyjczyka powyższy efekt jest spowodowany niedemokratycznym funkcjonowaniem MFW i Banku Światowego. A te [jak już wskazywałem] wbrew pozorom mają istotny wpływ na formowanie się współczesnej gospodarki. W pierwszej kolejności owa „niedemokratyczność” przejawia się w sposobie wybierania liderów MFW i Banku Światowego. Bowiem nominowani są oni przez USA oraz Europę. Jaki jest tego efekt? Od początku istnienia obydwu organizacji prezesami zawsze byli Amerykanin w przypadku Banku Światowego oraz Europejczyk w przypadku MFW.

Kolejny czynnik to siła głosu poszczególnych krajów. Jak się okazuje USA, reszta krajów G7 oraz UE mają w swoim posiadaniu znacznie ponad 50 proc. wszystkich głosów. Natomiast kraje o średnich i niskich dochodach, których populacja to 85 proc. populacji światowej mają mniejszościowy udział. Hickel przeliczając siłę głosu na mieszkańca, dobitnie unaocznia powyższy efekt:

Jeśli spojrzymy na alokację głosów w ujęciu per capita, okazuje się, że nierówności są naprawdę ekstremalne. Na każdy głos, jaki ma przeciętny człowiek na globalnej Północy, przeciętny człowiek na globalnym Południu ma tylko jedną ósmą głosu (a przeciętna Azjatka z Południa ma tylko jedną do 20 głosów) – wskazuje ekonomista

Natomiast przekładając to na różnice pomiędzy krajami:

Weźmy Bangladesz i Nigerię, które były koloniami brytyjskimi. W MFW głos Brytyjczyka jest dziś warty 41 razy więcej niż głos Bangladeszu i 23 razy więcej niż głos Nigeryjczyka. A to jest XXI wiek. Wiele dziesięcioleci po zakończeniu rządów kolonialnych – mówi Hickel

Ponadto zauważa on pewne symptomy apartheidu. Apartheid to system polityczny wprowadzony w RPA, w którym osoby białoskóre zajmowały pozycje najwyższe w drabinie społecznej a osoby czarnoskóre najniższe.

Nie tylko istnieje kontrola mniejszości nad globalną polityką gospodarczą, ale także wyraźna nierównowaga rasowa: przeciętnie głosy osób kolorowych są warte tylko ułamek ich odpowiedników. Gdyby tak było w jakimkolwiek konkretnym kraju, bylibyśmy oburzeni. Nazwalibyśmy to apartheidem

Warto zaznaczyć, że siła głosu przydzielana jest zgodnie z wartością PKB danego kraju. Zatem im gospodarka bardziej zaawansowana tym może liczyć na większy udział w kreowaniu polityki gospodarczej tych instytucji. Argumentem stojącym za owym systemem jest nieporównywalnie większy wpływ na światową gospodarkę krajów bogatszych od krajów biedniejszych. Czy jednak system nie powinien być bardziej sprawiedliwy?

Powinien, bowiem decyzje na forum MFW i Banku Światowego często były podejmowane bez brania pod uwagę sytuacji gospodarczej na południu naszego globu. Hickel nie boi się mocnych słów. Powyżej opisaną sytuację nazywa dosadnie, plutokracją.

Przykładem tego typu działań są decyzje podejmowane przez te organizacje międzynarodowe w ostatnich 40 latach. Były one podejmowane z myślą o bogaceniu się międzynarodowych firm, co jednocześnie osłabiało kraje najbiedniejsze.

Programy te – skoncentrowane na prywatyzacji, oszczędnościach i przymusowej liberalizacji rynku – stworzyły możliwości lukratywnego zysku dla międzynarodowych firm, ale miały niszczący wpływ na Południe. W latach 80. i 90. spowodowały spadek dochodów i wzrost ubóstwa oraz w niektórych przypadkach wywołały dziesięciolecia recesji i stagnacji – wskazuje brytyjski ekonomista

Zobacz także:  Kryzys libański coraz poważniejszy. Liban rozpocznie rozmowy z MFW

Sekretarz generalny ONZ nawołuje do zmian w stronę demokracji

Sekretarz generalny ONZ António Guterres w 2020 roku nawoływał do zmian strukturalnych w MFW oraz Banku Światowym, które uczynią te instytucje bardziej demokratycznymi. Miał na myśli głównie reformę podziału głosu.

Krytycy obecnego systemu natomiast opowiadają się za wprowadzeniem tzw. podwójnej większości na wzór Unii Europejskiej. Wówczas wszelkie decyzje musiałyby być poparte przez minimum 55 proc. państw członkowskich, które reprezentują co najmniej 65 proc. ludności danej instytucji. Wówczas wszystkie kraje miałyby realny wpływ na politykę gospodarczą, która nie może wykluczać najuboższych. Ewentualne szkodliwe decyzje na rzecz krajów biednego południa byłyby blokowane. Hickel natomiast kończy swój wywód słowami:

Jeśli chcemy mieć szansę na bardziej sprawiedliwą gospodarkę światową, musimy zacząć od dekolonizacji instytucji zarządzania gospodarczego

 

Salwador: MFW wzywa władze do usunięcia Bitcoina jako nowego środka płatniczego

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Gabriel Chrostowski

Analityk makroekonomiczny, w wolnych chwilach uprawiający piłkę nożną oraz biegi krótko- i długodystansowe

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker