Realne płace spadają, a konsumpcja i produkcja hamują! Gospodarka Polski w fazie kryzysu
Kryzys w gospodarce Polski jest coraz bliżej, o ile już nie nadszedł. Płace realne z największym spadkiem od 2003 r., inflacja nie odpuszcza, produkcja hamuje, a popyt słabnie z miesiąca na miesiąc. W nowych danych widać znamiona recesji, ale również dezinflacji.
Płace realne spadają
Siła nabywcza gospodarstw domowych jest coraz mniejsza. W październiku wzrost wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw wyniósł 13% wobec inflacji na poziomie 17,9%. W rezultacie płace realne spadły rok do roku aż o blisko 5%, co oznacza największy regres wynagrodzeń w polskiej gospodarce od 2003 roku. Co więcej, sytuacja w rzeczywistości może być jeszcze gorsza, ponieważ po drodze wskaźnik dynamiki wzrostu wynagrodzeń został podbity przez premie inflacyjne w sektorze górnictwa.
Zobacz także: Co czwarty Polak nie może sobie pozwolić na tradycyjne, świąteczne wydatki
Ekonomista Ignacy Morawski słusznie zaznacza na łamach Pulsu Biznesu, że spadek płac realnych jest prawdopodobnie najważniejszym zjawiskiem makroekonomicznym w Polsce. Może to bowiem doprowadzić do niepokojów społecznych, co będzie mieć wydźwięk polityczny w postaci określonych decyzji wyborczych w październiku 2023 r.
Z kolei ekonomiści Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE) podkreślają, że sytuacja ta utrzyma się przez większość przyszłego roku. To oznacza, że polskie społeczeństwo zubożeje jeszcze bardziej. Z drugiej strony proces dostosowawczy gospodarki do kryzysu poprzez malejące płace realne może prowadzić do stosunkowo stałego poziomu zatrudnienia – bez istotnego wzrostu bezrobocia. Każdy kij ma dwa końce. Utrzymanie pracy kosztem spadku wynagrodzeń.
Gorzej, jeżeli inflacja nie odpuści i RPP podniesie stopy procentowe jeszcze bardziej. Wówczas może okazać się, że sfera realna gospodarki ucierpi w większym stopniu i dojdzie do cięć kosztów poprzez ograniczenia zatrudnienia. Wiele zależy od przebiegu wojny w Ukrainie. Niemniej, sytuacja na rynku pracy – mimo niskiego bezrobocia – zdaje się diametralnie pogarszać. Wzrost wynagrodzeń już od kilku miesięcy nie nadąża za inflacją.
Zobacz także: Czeka nas spowolnienie gospodarcze, wzrost bezrobocia i spadek płac realnych
Popyt hamuje, stopy działają
Każdy student ekonomii uczy się na kursie z makroekonomii, iż bank centralny po to podnosi stopy procentowe w obliczu wysokiej inflacji, aby ostudzić zagregowany popyt w gospodarce. Indeks realnej sprzedaży detaliczny jest coraz niższy, co jest oznaką, iż polityka monetarna kanałem kredytowym zaczyna zbierać żniwo w postaci spadku konsumpcji. W 2023 r. możemy zaobserwować solidny dołek na wskaźniku sprzedaży detalicznej. Najgorsze dopiero przed nami. Malejąca konsumpcja to jednocześnie silny bodziec dezinflacyjny. Z tego punktu widzenia, październikowe dane dają optymizm, że szczyt inflacji coraz bliżej.
Zobacz także: Strefa euro nie ma prawdziwych zwycięzców gospodarczych. Ma za to kilku przegranych [BADANIE]
PIE wskazuje na Twitterze, że „sytuacja finansowa gospodarstw domowych jest rekordowo słaba”. To jednak nie koniec rekordowej słabej kondycji finansów rodzin. Jesteśmy jeszcze przed punktem kulminacyjnym efektywnego wpływu stóp procentowych na gospodarkę i szczytem inflacji. Najprawdopodobniej, w najbliższych kwartałach płace realne i konsumpcja (płace implikują konsumpcję) będą dalej spadać.
Spodziewamy się słabych wyników sprzedaży w zimę. Badania koniunktury GUS wskazują, że sytuacji finansowa gospodarstw domowych jest rekordowo słaba. Równie pesymistyczne są oczekiwania co do stanu gospodarki – wyniki są najniższe od maja 2020. pic.twitter.com/OunCyIQoJI
— Polski Instytut Ekonomiczny (@PIE_NET_PL) November 23, 2022
Zobacz także: Polska branża transportu, spedycji i logistyki ma ogromne długi
Polski przemysł zacznie cierpieć
Jak wynika z danych GUS, produkcja przemysłowa wzrosła w październiku o 6,8% r/r wobec 9,3% we wrześniu. Jednak PIE spodziewa się, że najbliższe miesiące będą „mizerne”. Produkcja ma rosnąć w tempie 2-3%, głównie za sprawą dekoniunktury wśród producentów dóbr trwałego użytku i w branży budowlanej.
Październik to ostatni miesiąc, gdzie produkcja przemysłowa rośnie w solidnym tempie.
Dalej będzie tylko trudniej – na koniec roku wyniki będą zbliżone do zera, a w I kwartale ujemne.
Modelowo wygląda to tak: https://t.co/IcuP1cM0R6 pic.twitter.com/dP29FYCmfC
— Jakub Rybacki (@jakubrybacki2) November 22, 2022
Warto dodać, że jednocześnie inflacja PPI spadła do 22,9% r/r w październiku (we wrześniu 24,6%) w efekcie niższych cen energii. Wkrótce powinniśmy to zobaczyć także w danych inflacji CPI.
W stagnacji znajduje się także produkcja budowlano-montażowa (skorelowana dodatnio z poziomem inwestycji). Wzrost tego typu produkcji znajduje się w okolicach zaledwie zera procent. W najbliższych miesiącach zobaczymy również tąpnięcie dynamiki inwestycji w gospodarce, które są odzwierciedleniem sytuacji w produkcji budowlano-montażowej.
Do tej pory opublikowane dane wskazują, że dynamika inwestycji zmierza do zera. A to jeszcze nie koniec spadania produkcji budowlano-montażowej, więc na inwestycjach zobaczymy (pewnie na początku przyszłego roku) spadki. pic.twitter.com/OPJY3qqMRh
— mBank Research (@mbank_research) November 23, 2022
Kryzys w gospodarce Polski?
Kryzys jest pojęciem względnym i ma wiele definicji. Oczywiście nie mamy do czynienia z recesją, jednak z pewnością wchodzimy w fazę kryzysu w postaci ogólnego spowolnienia koniunktury. Spadają płace, maleje popyt, a inwestycje już niedługo znajdą się w stagnacji. Te trzy zjawiska implikują coraz gorszą kondycję polskiej gospodarki. W przyszłym roku wzrost PKB znajdzie się prawdopodobnie poniżej 1%. Najnowsze prognozy wahają się od 0,4% (mBank) do 0,9% (OECD). Warto mieć na uwadzę, że te wszystkie dane nastrajające nas pesymistycznie, są jednocześnie impulsem dezinflacyjnym.
Narodowy Program Obiadów Szkolnych jako rozwój koncepcji państwa opiekuńczego [RAPORT OG]