Polska

Waloryzacja umów w budowlance koniecznie potrzebna [FELIETON WYSOCKIEGO]

Firmy budowlane, które realizują państwowe inwestycje, budując np. autostrady, zwracają uwagę na to, jak konieczna jest waloryzacja umów.

W budownictwie jest tak, że ceny są aktualne, dopóki się nie zmienią. Czasami coś stanieje, ale przeważnie ceny rosną i to znacząco. Utrudnia to zawieranie długoterminowych umów, dających stronom kontraktu poczucie bezpieczeństwa. W równym stopniu dotyczy to remontu mieszkania, budowy domu, czy dużej inwestycji drogowej. Działa tu ten sam mechanizm. Z tego powodu waloryzacja umów w budowlance jest koniecznie potrzebna.

Firmy budowlane zmagają się z ogromnym wzrostem kosztów

Kasia i jej narzeczony Marcin postanowili zbudować dom. Poprzez idiotyczny program kredytów 2 procent, mieszkania w Warszawie radykalnie podrożały, a więc dom pod miastem stał się sensowną alternatywą. Już w zeszłym roku firma budowlana zrobiła kosztorys, wszystko było uzgodnione. Jednak rozpoczęcie prac trzeba było odwlec, czekając najpierw na przyłącza wody, gazu i prądu, a później na stosowne pozwolenia. Teraz firma budowlana twierdzi, że prace wykona, ale za kwotę o 20 procent wyższą. Podwyżkę logicznie tłumaczy wzrostem cen materiałów i robocizny. Szef firmy wyjaśnia, że co prawda podpisał się pod ubiegłorocznym kosztorysem, ale to się nie liczy. Kasia i Marcin wypili 3 wina i niewiedzą co robić. Zrezygnować z budowy, czy otworzyć czwartą flaszkę?

Prezesowi dużej, międzynarodowej firmy budowlanej upijać się nie wypada, choć powodów ma aż nadto. Jeszcze w zeszłym roku świętował ze współpracownikami zawarcie intratnych – jak się wówczas wydawało – kontraktów na inwestycje infrastrukturalne. Dziś nie wie, jak się z nich wywiązać nie narażając firmy i jej akcjonariuszy na pokaźne straty. Nie ma sobie nic do zarzucenia, ale rzeczywistość rynkowa okazał się brutalna. Cena cementu wzrosła o prawie 40%, kruszywa o 35%, betonu o 23%. Żeby zwieść to na budowę, trzeba zapłacić średnio o 36% więcej. Do tego wzrosły koszty pracy. Nie to, że firma chce płacić ludziom więcej. Płacić więcej musi. To rząd podniósł znacznie płacę minimalną i minimalną stawkę godzinową. A więc dał podwyżkę w prywatnych firmach z kieszeni ich właścicieli.

Waloryzacja umów albo upadłości firm i zatrzymanie budów

O tym ostatnim problemie pisałem przy okazji branży ochroniarskiej, gdzie koszty pracy to w zasadzie całość kosztów po stronie zleceniobiorcy. Należące do skarbu państwa jednostki wynajmują prywatne firmy do ochrony swoich obiektów. Jak państwo podnosi stawki wynagrodzenia, to dalsze wykonywanie kontraktu staje się nieopłacalne. A na waloryzację umów ze strony państwowych podmiotów nie ma co liczyć. Hipokryzja władzy. I właśnie na to, jak konieczna jest waloryzacja umów, zwracają uwagę na przykład firmy budowlane, które realizują państwowe inwestycje, budując np. drogi i autostrady. Mowa o kolejnej waloryzacji, ponieważ tą sprzed roku w wysokości 10% dawno zjadła już inflacja i rosnące koszty budowy. Obecny wzrost kosztów, ponad limit waloryzacji, wynosi już miliard złotych netto.

Chodzi zwłaszcza o umowy zawierane przed wojną w Ukrainie, gdy żyliśmy w innej rzeczywistości gospodarczej. W piśmie do ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka Polski Związek Pracodawców Budownictwa domaga się, aby została przeprowadzona waloryzacja umów na poziomie 20% i przedkłada konkretne wyliczenia wzrostu kosztów realizowanych zadań inwestycyjnych.

Zaniechanie  podniesienia limitu doprowadzi do istotnego osłabienia rynku wykonawczego, a skrajnych przypadkach – do upadłości przedsiębiorstw budowlanych i zatrzymania budów – pisze branża budowlana.

Prezes PZPB Jan Styliński jest w ogóle za brakiem limitu waloryzacji i argumentuje, że to światowy standard. Przytacza też rodzime przypadki kontraktów na budowę kilku tuneli górskich, w których nie ma limitów waloryzacji. Dopuszcza również sytuację, że wskaźnik waloryzacji mógłby zostać obniżony, gdy ceny zaczną spadać.

Rząd w obliczu powinien wykazywać się większą elastycznością

Chodzi więc o to, żeby zamawiająca strona państwowa wykazywała się większą elastycznością. Ma pełne prawo do kontroli kosztów u wykonawcy i nie może być ślepa na rzeczywistość. Koszty zwiększenia limitu waloryzacji do 20% szacuje się na 2 mld zł. To mniej niż subwencja do rządowej telewizji, która w gierkowskim stylu ma pokazywać otwarcia kolejnych odcinków dróg z udziałem prominentnych przedstawicieli władzy. Może to jest jakiś argument. A Kasia i Marcin też muszą przemyśleć, jak znaleźć dodatkowe fundusze na budowę domu lub jak zmienić projekt na trochę skromniejszy, lub wykonany z tańszych materiałów. Kolejne butelki wina sprawy nie załatwią.

Inwestorzy nie psują rynku mieszkaniowego. Oni go naprawiają!

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker