Komentarze I Analizy

Nie ma darmowych obiadów, pieniędzy i mieszkań [FELIETON]

„Piłsudski wysiadł z tramwaju z napisem socjalizm na przystanku niepodległość. A Donald Tusk z tramwaju liberalizm wysiadł na przystanku władza“ – powiedział kiedyś profesor Robert Gwiazdowski. Propozycja nieoprocentowanych kredytów mieszkaniowych dobrze pokazuje gdzie jest teraz przewodniczący Platformy Obywatelskiej. Sam zresztą przyznaje się do ewolucji poglądów przytaczając esej Leszka Kołakowskiego z 1978 roku: „Jak być konserwatywno-liberalnym socjalistą?”. Logika kampanii wyborczej wymusza na nim postawienie na ten ostatni człon.

Politycznie to racjonalne i zrozumiałe, nie znaczy godne pochwały. Długoletnie rządy Zjednoczonej Prawicy wykreowały nowy gatunek – homo plus. Człowieka oczekującego na socjalne programy rządu, pieniądze przyznawane bez jakichkolwiek kryteriów i bez troski o stan finansów państwa. Polityka podwyższania wieku emerytalnego zakończyła się wyborczą klapą. Polityka rozdawnictwa stała się jedyną szansą na sukces. Wyobraźmy sobie powrót Tuska do liberalnych początków jego politycznej kariery i taki też program wyborczy na teraz. Katastrofa. Tym bardziej, że PiS zgłosił pomysł „bezpiecznego kredytu na 2 procent. Trzeba było podjąć licytację i jednocześnie sięgnąć po elektorat Zandberga, Biedronia, i im podobnych ekonomicznych kreacjonistów spod czerwonego sztandaru. Stąd przywołane hasło lewicy: „Mieszkanie prawem, nie towarem”. A więc kredyty zero procent na zakup pierwszego mieszkania dla osób do 45 roku życia. – Donald Tusk postanowił użyć tej samej broni, co obóz rządzący. Populizm.

Zobacz także: Wyższy PCC na mieszkania. Nieudolne i szkodliwe plany rządu [FELIETON]

Co dobrego można powiedzieć o projekcie lidera opozycji. Tyle, że jest sensowniejszy o projektu mieszkanie plus, w którym to państwo nieporadnie udawało dewelopera. Jest to też dobra wiadomość dla banków, które po kolejnych podwyżkach stóp procentowych nie mają popytu na drogie i trudnodostępne kredyty hipoteczne. Tu odsetki i marżę banku bierze na siebie państwo. A więc wszyscy podatnicy, także ci, którzy z „darmowego” kredytu skorzystają. Pytanie tylko, kiedy i jak ten rachunek przyjdzie nam zapłacić. Noblista Milton Friedman mówił: „Nie ma czegoś takiego, jak darmowy obiad”. Per analogiam, „nie ma darmowych pieniędzy”.

To świetna wiadomość także dla deweloperów, którzy, z braku chętnych,  wstrzymali nowe inwestycje. Państwo sztucznie wykreuje popyt, budowy ruszą… a ceny mieszkań pójdą w górę, po czym znowu lokale staną się mało dostępne. Co wtedy? Ujemne oprocentowanie kredytów? Powrót do PRL-owskich książeczek mieszkaniowych. Cieszyć się mogą tez fundusze inwestujące w mieszkania na wynajem. Ten rząd chce im dołożyć 6-cio procentowy podatek PCC, opozycja tłumy najemców z proponowaną przez Tuska dotacją 600 zł. Zapewne o taką właśnie kwotę wzrosnąć może cena najmu.

Zobacz także: Rząd zapowiedział walkę ze spekulantami, na której ucierpimy wszyscy [FELIETON]

Wróćmy do samej zasady: „Mieszkanie prawem, nie towarem”. Chwytliwie to brzmi, sensu nie posiada. Weźmy wolność słowa. Jest ona prawem, ale nic nie kosztuje. Przeciwnie, koszty to cenzura. W PRL-u specjalny urząd zajmował cały zabytkowy budynek w Warszawie na ul. Mysiej, nieopodal placu Trzech Krzyży. Zatrudniał armię cenzorów. Konstytucja RP daje nam prawo do bezpłatnej opieki zdrowotnej. Jak to funkcjonuje, to inna sprawa. Jednak kiedyś lekarz przyjmie, do szpitala dowiozą. To już kosztuje, ale – w teorii – po to płacimy składki zdrowotne. Pieniądz kosztuje, grunt kosztuje, cegły, okna, rury też mają swoją cenę. Dlaczego? Bo są towarem. Żadna decyzja polityczna tego już nie zmieni.

Czy w takim razie, sprawy mieszkaniowe pozostawić wolnemu rynkowi? Konstytucja w art. 75, pkt 1. mówi ogólnie:

Władze publiczne prowadzą politykę sprzyjającą zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych obywateli, w szczególności przeciwdziałają bezdomności, wspierają rozwój budownictwa socjalnego oraz popierają działania obywateli zmierzające do uzyskania własnego mieszkania.

Jest na to wiele rozwiązań stosowanych w krajach, które na to stać. Polski raczej nie stać, a już na pewno, gdy chodzi o populistyczne pomysły. Udostępnianie gruntów, uproszczone procedury także dla deweloperów, polityka pieniężna dławiąca inflację, niskie podatki dla młodych, rządowe gwarancje dla kredytów, itp. Niby to proste, ale wyborczo nie aż tak nośne. Dla homo plus wręcz zniechęcające.

Mieszkanie prawem czy towarem? [RAPORT OG]

 

 

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker