Na blogu Warsaw Enterprise Institute pojawił się artykuł, w którym można przeczytać, że branża futerkowa przeżywa obecnie boom rozwojowy. Jednocześnie piątka dla zwierząt mogła całkowicie zniszczyć polską branżę futerkową, która obecnie jest jedną z kluczowych na globalnym rynku.
Piątka dla zwierząt była szeroko krytykowana
Piątka dla zwierząt była szeroko krytykowana nie tylko ze względu na to, że zakazywała prowadzenia biznesów. Głównym zarzutem była konstrukcja zakazu, który praktycznie z dnia na dzień miał likwidować hodowcom dorobek ich życia. Niezależnie od tego czy hodowla zwierząt na futra jest właściwa z etycznego punktu widzenia, czy nie, to konstrukcja zakazu była niedopuszczalna. Piątka dla zwierząt ostatecznie została wstrzymana i okazało się to wielką szansą dla hodowców.
Zobacz także: Opłata reprograficzna nową 5 dla zwierząt? Rząd uderza w kolejną branżę
Autor tekstu na blogu WEI – Piotr Palutkiewicz – powołując się na badania opublikowane na łamach Pulsu Biznesu, zaznacza że branża futerkowa w UE wzrosła aż o 672,7%. Spośród 25 badanych branż, branża wyprawianie i barwienie skór futerkowych wzrostem ustąpiła tylko produkcji motocykli i produkcji wyrobów jubilerskich.
Dlaczego branża futerkowa tak szybko się rozwija?
Wzrosty w branży futerkowej to efekt działań Duńczyków, którzy zrobili, to co chcieli zrobić Polacy – całkowicie unicestwili swoje hodowle. Z tą różnicą, że Duńczycy zrobili to w obawie przed pandemią koronawirusa. Nieco ponad rok temu, kiedy jeszcze nie wiedzieliśmy, z czym mamy do czynienia, pojawiły się pierwsze opracowania naukowe sugerujące, że norki amerykańskie mogą zarazić się wirusem od człowieka, a następnie mutować go w sobie.
W efekcie Dania zarządziła wybicie całego pogłowia norek, co doprowadziło do uśmiercenia wszystkich 17 milionów osobników. Z biegiem czasu okazało się, że zagrożenie nie było tak duże jak się podawało, jednak mleko już się rozlało. Dania będąca największym producentem futra norek na świecie z dnia na dzień zniknęła z rankingu, a producenci wypadli całkowicie z rynku.
Wraz z likwidacją futrzarskiego przemysłu w Danii, swoją działalność na kilka lat wstrzymała największa na świecie giełda futer – Kopenhagen Fur. Odpowiadała ona za 40% globalnego obrotu futrami z norek. Likwidację największego producenta futer na świecie wykorzystali polscy producenci.
Rząd próbował, ale się nie udało
Pomimo że polski rząd próbował zatopić w Polsce branżę futerkową, to udało jej się utrzymać na powierzchni. Co ciekawe ostatni rok był wyjątkowo dobry dla polskich producentów. Na przestrzeni minionych 12 miesięcy, jak podaje Piotr Palutkiewicz, ceny futer wzrosły o ponad 100%. W skrajnych przypadkach jest to nawet ponad 200%.
Jak możemy przeczytać w analizie WEI, wzrosty dotyczą także żywych zwierząt, których ceny również wzrosły. Szacuje się, że cała branża w przyszłym roku ma wzrosnąć o kolejne 150%.
Autor tekstu zaznacza, że jakakolwiek próba likwidacji branży futerkowej byłaby obecnie zarówno gospodarczym jak i politycznym samobójstwem. Okres przedwyborczy jest coraz bliżej, a to rolnicy w dużej mierze są elektoratem obecnie rządzących. Wydaje się więc, że na tę chwilę możemy zapomnieć o likwidacji ferm norek. Sama branża stała się bardzo dochodowa i obecnie trwają próby oszacowania jej wartości. Próby tego podejmuje się Ministerstwo Rolnictwa, jednak nie jest to łatwe zadanie, gdyż czynników wpływających na wycenę jest wiele i są one niejednoznaczne. Możemy jednak mówić nawet o kilkunastu miliardach złotych. Na tyle może być wyceniana polska branża futerkowa. Analitycy szacują także, że będzie ona dużo większa. Pochopne działanie Duńczyków sprawiło, że to polskie firmy wypełniły lukę podażową, a tym samym Polska stała się globalnym potentatem w produkcji futer z norek.
Abstrahując od tego, czy popieramy istnienie hodowli czy nie, to z pewnością jest to potężna branża, która może mieć większy wpływ na polską gospodarkę, niż jeszcze niedawno nam się wydawało.
Adam Włodawski
AgroUnia – czy nowoczesna Polska bez rolnictwa nie istnieje?
