GospodarkaPolska

Jak rząd walczy z NBP, a NBP z rządem [FELIETON]

Polscy administratorzy centralni, rozumiani jako rząd Prawa i Sprawiedliwości oraz Narodowy Bank Polski znajdują się po dwóch stronach barykady. W obliczu zbliżających się wyborów parlamentarnych w listopadzie 2023 roku politycy serwują gospodarce silny zastrzyk impulsu fiskalnego, natomiast bankierzy zabierają tlen gospodarce, zaostrzając politykę monetarną. Jest to niecodzienna sytuacja, gdyż jeszcze niedawno obie strony „jechały” w tym samym kierunku. Teraz rząd i NBP jadą na jednym wózku, lecz w przeciwnych kierunkach. Im szybciej jedzie rząd, tym droga do celu inflacyjnego dla NBP się wydłuża. A rząd zaczyna przyśpieszać. Istnieją co najmniej 4 działania PiS, które dla polskiego banku centralnego są strzałem w kolano. 

1) Wakacje kredytowe

Polski rząd jest trochę jak Strażnik Teksasu z kultowego serialu. Chce chronić wszystkich obywateli. Nawet tych, którzy pomocy nie oczekują. Zacznijmy od wakacji kredytowych. Formuła wakacji kredytowych zaproponowana przez rząd oznacza, że z takowego wsparcia mogą skorzystać wszyscy kredytobiorcy. Należy spełnić jedynie dwa warunki brzegowe: 1) kredyt dotyczyć musi zaspokojenia własnych potrzeb mieszkaniowych, 2) zawiesić można tylko jeden kredyt złotowy w jednym banku. Tak więc, z tej pomocy rządowego wsparcia wyłączeni są m.in. rentierzy i flipperzy oraz zadłużeni w obcych walutach (np. frankowicze). Z monetarnego punktu widzenia, wakacje kredytowe są kredytem o zerowym oprocentowaniu w momencie jastrzębiej polityki pieniężnej. Innymi słowy, osłabiają efektywność podwyżek stóp procentowych NBP — zwalczenie inflacji będzie trudniejsze.

Zobacz także: Polska i Ukraina utworzą wspólne przedsiębiorstwo logistyczne

Oczywiście, nasi bankierzy centralni bardzo dobrze o tym wiedzą. Proponują, więc ograniczenie wakacji kredytowych do osób, które rzeczywiście mają problem ze spłatą swoich zobowiązań kredytowych. Co, więcej w mojej ocenie proponują niezwykle trafne poprawki, tj. wprowadzenie warunków przyznania wakacji kredytowych zgodnie z tymi panującymi w kryteriach pomocy Funduszu Wsparcia Kredytobiorców (FWK): 1) status bezrobocia, 2) miesięczny koszt obsługi długu przekracza więcej niż 50% dochodów, 3) miesięczny dochód rozporządzalny (po odjęciu kosztów kredytu) poniżej 1552 zł (gospodarstwo jednoosobowe) lub 1200 zł/os. (gospodarstwo wieloosobowe). Mamy dwie pieczenie na jednym ogniu: nie ograniczamy efektywności polityki monetarnej (gospodarstwa domowe mieszczące się w takich kryteriach stanowią mniejszość kredytobiorców) oraz wspieramy mających rzeczywisty problem ze spłatą zadłużenia.

2) Obniżka podatku PIT

W marcu rząd zaproponował reformę Polskiego Ładu, w ramach której od 1 lipca 2022 roku obniżona zostanie stawka PIT z dotychczasowych 17% do 12%. Dodatkowo zrezygnowano z ulgi dla kasy średniej. Nie ukrywajmy, że taka zmiana, choć w dłuższej perspektywie na in plus, osłabia mechanizm transmisji polityki pieniężnej (np. zwiększa poziom wydatków konsumpcyjnych gospodarstw domowych).

3) 700+

Jutrzejsza konwencja Prawa i Sprawiedliwości rozpocznie drogę do celu, jakim jest wygrana kolejnych wyborów parlamentarnych, które odbędą się pod koniec 2023 roku. W kuluarach mówi się o waloryzacji 500+ do 700+. Jest to oczywiście podyktowane spadkiem siły nabywczej tejże pomocy dla gospodarstw domowych. W porównaniu do kwietnia 2016 roku dziś 500 zł jest warte 389 zł. W związku z powyższym wartość świadczenia 500+ spadła o ok. 1/4. Za tę kwotę można obecnie kupić o 22% mniej niż w momencie wprowadzania programu. Oficjalnej decyzji nie ma. Niewykluczone jednak, że jeżeli nie jutro, to w ciągu najbliższych miesięcy taka rewaloryzacja zostanie ogłoszona. 700 zł odpowiada ok. 545 zł z kwietnia 2016 roku.

Nie zaprzeczam, ale też nie potwierdzam, że przedstawimy propozycje ws. waloryzacji 500 plus. Dziś wartość tych pieniędzy jest mniejsza niż kilka lat temu. Wydaje się, że 500 plus należałoby zrewaloryzować na poziomie 40 proc. – stwierdził poseł PiS Paweł Lisiecki na antenie Polskiego Radia 24

Opracowanie: Rafał Mundry

Dla budżetu państwa roczny koszt 700+ wyniósłby ok. 55,3 mld zł wobec 39,5 mld zł w przypadku 500+. To oznacza wzrost wydatków o 15,8 mld zł w skali roku. Skąd rząd weźmie na to pieniądze? Nie, nie z zadłużenia. Z inflacji. Warto pamiętać, że wysoka inflacja jest na rękę rządowi, biorąc pod uwagę wpływy podatkowe do budżetu, z których następnie finansowane są m.in. tego rodzaju świadczenia. W 2021 roku średnioroczna inflacja na poziomie 5,1% zwiększyła dochody budżetu państwa o 9,2 mld zł. Przeciętna inflacja w 2022 roku zapewne zakręci się w okolicach 12%, co oznacza, że do budżetu państwa wpłynie dodatkowe ponad 20 mld zł, co pokryje rewaloryzację 500+.

Tak więc rząd z rewaloryzacją sobie poradzi. Nie będzie do tego potrzebował finansowania się ze sprzedaży obligacji skarbowych — długu. Pytanie, czy poradzi sobie NBP? To kolejny symptom fiskalizacji inflacji w okresie silnie restrykcyjnej polityki monetarnej.

4) 14 emerytura

W czwartek w sejmie przegłosowano uchwałę o dodatkowym świadczeniu emerytalnym dla emerytów i rencistów. W sierpniu pierwsze czternastki zostanę przelane na konta świadczeniobiorców. Wysokość 14 emerytury będzie równa minimalnej emeryturze i wyniesie 1338,44 zł. Z szacunków Ministerstwa Finansów wynika, że czternastka to dodatkowy wydatek dla budżetu państwa na poziomie 11,2 mld zł. Nieoficjalnie, w mediach krąży temat 15 emerytury. Wszystko wskazuje, że na ten moment do tego nie dojdzie. Tak czy inaczej, czternastka to kolejny już impuls fiskalny.

Zobacz także: Spór na linii rząd-NBP! Chodzi o wakacje kredytowe

Walka NBP z rządem. Jaki będzie efekt?

Na szczeblu centralnym pojawił się konflikt interesów. Prawda jest taka, że im bardziej ekspansywna będzie polityka fiskalna rządu, tym mocniejsza będzie musiała być odpowiedź banku centralnego w formie podwyżek stóp procentowych. Innej drogi do zmniejszenia (przynajmniej tej bazowej) inflacji w średnim terminie nie ma. Znamienne jest to, że w zasadzie obie strony chcą walczyć z inflacją, z tym że rząd chce złagodzić jej skutki dla społeczeństwa, natomiast NBP chce ją po prostu obniżyć.

Zobacz także: Rządowe wsparcie dla kredytobiorców! Hit czy kit? [ANALIZA]

Polski rząd jest w trudnym położeniu, gdyż istnieje uzasadniona potrzeba wsparcia najuboższych. Obecny wzrost cen to w największym stopniu efekt wojny oraz załamanych łańcuchów dostaw, na co władze centralne wpływu nie mają. W obecnej sytuacji należałoby wypracować konsensus, zgodnie z którym najbiedniejsi (emeryci, renciści, zarabiający w okolicach płacy minimalnej, rodziny wielodzietne), w których inflacja uderza najmocniej, zostaliby obdarowani dodatkowymi świadczeniami pieniężnymi. Obawiam się jednak, że rząd kierując się głównym celem, jakim jest wygranie wyborów, nie będzie korzystał z półśrodków. Czeka nas silna fiskalizacja inflacji i silne zaciskanie pasa monetarnego. Utrwalenie się wysokiej inflacji i szybszy cykl podwyżek stóp procentowych oznacza wyższe koszty życia. Taki może być efekt odmiennych interesów naszej administracji centralnej.

Co napędza inflację w Polsce? Wiele wskazuje na spiralę marżowo-cenową [RAPORT OG]

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Gabriel Chrostowski

Analityk makroekonomiczny, w wolnych chwilach uprawiający piłkę nożną oraz biegi krótko- i długodystansowe

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker