Komentarze I Analizy

Możemy zwiększyć minimalne wynagrodzenie bez podwyższania płacy minimalnej [FELIETON]

Klin podatkowy na płacy minimalnej w Polsce jest zbyt wysoki i należy go zmniejszyć

Płaca minimalna w Polsce o kilku lat dynamicznie rośnie. Tak się też prawdopodobnie stanie w przyszłym roku, kiedy to płaca minimalna pierwszy raz w historii przekroczy 4000 zł. I to przekroczy znacznie. To rozwiązanie dla części firm może być problematyczne, a sam wzrost może zwiększyć inflację. Z drugiej strony są jednak osoby najmniej zarabiające, których siła nabywcza płacy zmalała w wyniku dynamicznego wzrostu cen. Co jeśli Wam powiem, że można zjeść ciastko i mieć ciastko? Sęk w tym, że za dodatkowe ciastko „zapłaci” rząd. A tym drugim ciastkiem jest niższy klin podatkowy.

Na tę chwilę tj. koniec czerwca 2023 r. rząd proponuję płacę minimalną od 1 stycznia 2024 r. w wysokości 4242 zł brutto, a od 1 lipca 2024 r. w wysokości 4300 zł brutto. Osadźmy to jednak w kontekście. Od przyszłego roku płaca minimalna wyniesie ok. 55% średniej płacy w gospodarce. To wskaźnik bardzo wysoki. Jeden z najwyższych w Europie i prawdopodobnie jeden z najwyższych na świecie.

Mówi się, że płaca minimalna nie powinna przekraczać 50% średniej krajowej lub 60% mediany. Tak się składa, że od 2024 r. płaca minimalna może stanowić nawet 65% mediany wynagrodzeń. Są to poziomy bardzo wysokie i przez mało kogo dotychczas testowane. Stąd też najprawdopodobniej założenia o tym, że nie powinno się przekraczać 50% średniej krajowe i/lub 60% mediany, gdyż mało kto wcześniej sprawdzał co się stanie gdy ten poziom przekroczymy.

Niemniej nie da się ukryć, że ostatnimi laty płaca minimalna w Polsce rosła bardzo szybko. W latach 2008-2019 utrzymywała się ona w okolicach 43-44% średniego wynagrodzenia i już wtedy był to jeden z najwyższych wyników w całej UE. Dlatego obecny poziom 55% to wynik bardzo wysoki.

Zobacz także: Płaca minimalna w Polsce rośnie tak szybko, że zaczyna być problemem

Należy zaznaczyć, że wysoka też była inflacja ostatnimi laty i rząd chce zrekompensować ubytek siły nabywczej wynikający z tej inflacji. Mówiąc „rząd” mam na myśli „rząd pieniędzmi przedsiębiorców” gdyż to oni płacą za podwyżkę płacy minimalnej. Dlatego twitterowe wpisy Premiera Morawieckiego, że na podwyżkę płacy minimalnej pozwolił dobry stan finansów publicznych to bajki dla niekumatych.

Mamy więc bardzo wysoką płacę minimalną w stosunku do średniego wynagrodzenia, mamy też bardzo wysoką inflację, która zżera tę płacę minimalną i mamy też przedsiębiorców, którzy muszą za to zapłacić. W tym miejscu trzeba zaznaczyć, że tego typu decyzje powinny być podejmowane w określonym otoczeniu makroekonomicznym, które obecnie zbyt ciekawe nie jest. Oczywiście część firm generowała wysokie zyski podwyższając marże, ale często nie były to firmy, które zatrudniały pracowników na pensjach minimalnych. Pensje minimalne uderzają w zupełnie inne przedsiębiorstwa.

Wydaje się, że to jest sytuacja bez wyjścia. Albo podniesiemy płacę minimalną i uderzymy w niektórych przedsiębiorców, albo jej nie podniesiemy i uderzymy w pracowników. Tak się jednak składa, że jest częściowe wyjście z tej sytuacji. Na pomoc przychodzi nam dobra sytuacja finansów publicznych, którą chwalił się Premier Morawiecki. W tym przypadku stan finansów publicznych ma faktycznie znaczenie.

Klin podatkowy na płacy minimalnej jest zbyt wysoki

Odpowiedzią jest klin podatkowy. Polska ma bardzo wysoki klin podatkowy na minimalne wynagrodzenia i to nawet po zmianach wynikających z Polskiego Ładu. Klin podatkowy to nic innego jak różnica między kosztami pracodawcy, a tym co trafia do kieszeni pracownika. I tak np. z kwoty 4242 zł brutto, która ma być płacą minimalną od stycznia 2024 r. do kieszeni pracownika trafia ok. 3222 zł. By jednak te pieniądze do jego kieszeni trafiły, pracodawca musi ponieść koszty w wysokości ponad 5110 zł. Różnica? Prawie 1900 zł, czyli 37%, tyle wynosi klin podatkowy na płacy minimalnej.

Na tenże klin składa się zaliczka na podatek dochodowy, ale w dużej mierze składki na ubezpieczenia społeczne. Moja propozycja jest taka, by w pierwszej kolejności zlikwidować podatek PIT na płacy minimalnej. Tym samym płaca minimalna nie musi być tak mocno podwyższana, co uderza w firmy, a jednocześnie w kieszeni pracowników zostanie więcej pieniędzy. Skoro sytuacja finansów publicznych jest taka dobra, to ją wykorzystajmy. Najprościej mówiąc, proponuję by kwota wolna od podatku była równa płacy minimalnej, niezależnie ile ona wynosi. Rząd wtedy faktycznie będzie mógł mówić o podwyżce płacy minimalnej wynikającej z dobrego stanu finansów publicznych, w kieszeniach pracowników zostanie więcej pieniędzy, a przedsiębiorcy będą mniej obciążeni.

Zobacz także: Kiedy przypada dzień wolności podatkowej w Polsce?

Niemniej to może być ciągle za mało, gdyż na obecną strukturę klina podatkowego w dużej mierze wpływają składki na ubezpieczenia społeczne, a tutaj sytuacja już nie jest taka prosta. Nie można ich tak po prostu znieść, bo to niesie długofalowe konsekwencje dla pracowników.

Składka emerytalna od kwoty 4242 zł brutto to sumaryczny koszt dla pracownika i pracodawcy prawie 830 zł. Obniżenie lub likwidacja tej składki będzie się wiązać z jeszcze niższymi emeryturami na starość, dlatego taka opcja nie wchodzi w grę, bo jest po prostu szkodliwa. Nieco łatwiej jest z ubezpieczeniem zdrowotnym (330 zł kosztów), ale jego obniżka to jeszcze mniejsze nakłady na system ochrony zdrowia, które i tak są żałośnie niskie. Jest jeszcze ubezpieczenie rentowe, które w sumie również kosztuje nieco ponad 330 zł. Nie płacąc go możemy nie mieć renty, jednak trzeba zaznaczyć, że świadczenia rentowe co do zasady są żałośnie niskie. I być może tutaj jest pole do manewrów by wypłacanie rent odbywało się na innych zasadach, co pozwoliłoby zlikwidować składkę na ubezpieczenie rentowe. Jest też kilka mniejszych składek, które być może da się zredukować.

Niemniej mamy pole do manewru. Wystarczy na nowo przemyśleć obciążenia płacy minimalnej, a przede wszystkim to należałoby zastanowić się nad jej wysokością. Rządowi jest oczywiście na rękę wysoka płaca minimalna, bo wysoka płaca minimalna to wyższe wpływy ze składek i podatków, które stanowią klin podatkowy. Dlatego należy bardzo poważnie pomyśleć, nad maksymalną redukcją klina podatkowego na minimalne wynagrodzenia. Ale nie tak jak proponują niektóre środowiska tj. zlikwidować podatki, ZUS i po sprawie. Przemyśleć to w taki sposób, by klin został zmniejszony, a jednocześnie jakość usług publicznych rosła.

Płaca minimalna to już prawie 50% przeciętnego wynagrodzenia. Czy to za dużo?

 

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Filip Lamański

Dziennikarz, założyciel i redaktor naczelny portalu Obserwator Gospodarczy z wykształcenia ekonomista specjalizujący się w demografii i systemie emerytalnym. W 2020 roku nagrodzony w konkursie NBP na dziennikarza ekonomicznego roku 2020 w kategorii felieton lub analiza.

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker