Europa

Stagnacja w Wielkiej Brytanii trwa w najlepsze. Partia Pracy mówi dość

Stagnacja w Wielkiej Brytanii trwa od 15 lat. Przyszły rząd powiedział dość. Chce skończyć z ubożeniem Brytyjczyków

Stagnacja w Wielkiej Brytanii trwa już od dobrych 15 lat. Były premier Gordon Brown uważa, że to wystarczająco dużo. Według niego nadszedł czas, aby Wielka Brytania zerwała z dogmatyzmem fiskalnym i skupiła się na wzroście gospodarczym i wyrwała się ze stagnacji siły nabywczej płac, która trwa od 2008 roku.

Stagnacja w Wielkiej Brytanii

Według Gordona Browna Wielka Brytania powinna znaleźć się na wojennej drodze wobec stagnacji gospodarczej. Jego zdaniem wyspy muszą znaleźć się na „gospodarczym fundamencie wojennym”, aby mogły wyrwać się z błędnego koła niskiego wzrostu. Jak podaje The Guardian, słowa byłego premiera miały paść w poniedziałek, podczas przemówienia przed zespołem doradców Instytutu Rządowego. Wezwał wtedy do utworzenia Krajowej Rady Gospodarczej. W założeniu miałby przewodzić jej premier wraz z kanclerzem. Nowa Instytucja miałaby na celu zapewnienie rocznego realnego wzrostu gospodarczego na poziomie 3% rok do roku.

Zobacz także: Ekonomiści nie mają wątpliwości. Brexit był poważnym błędem

Były premier wezwał do pełnego zaangażowania w opracowaniu nowej strategii wzrostu. Twierdzi, że Wielka Brytania nie może pozwolić sobie na wycofanie się do strefy komfortu, w której rządzący skupiają się przede wszystkim na bilansie rachunków oraz redukcji długu publicznego. Warto wspomnieć, że w zeszłym tygodniu kanclerz Jeremy Hunt zapowiedział podczas ustanowienia nowego budżetu, że gospodarka wkrótce wyjdzie na prostą po zniszczeniach spowodowanych pandemią oraz kryzysem inflacyjnym. W opozycji staje rządowe Biuro Odpowiedzialności Budżetowej, organ ma za zadanie nadzorować wydatki. Jego zdaniem wychodzenie z kryzysu potrwa jeszcze dużo czasu.

Trzeba wspomnieć, że Kryzys w Wielkiej Brytanii de facto trwa już od 2008 roku. Od tamtego czasu siła nabywcza pensji Brytyjczyków praktycznie się nie zmieniła, a nawet lekko spadła. Więcej o ogromnych gospodarczych problemach Zjednoczonego Królestwa pisaliśmy w tekście: Kryzys w Wielkiej Brytanii. Polska goni byłe imperium

Gordon Brown twierdzi, że sposób zarządzania gospodarką musi się zmienić jeżeli okres 15-letniej stagnacji miałby się w końcu skończyć.

Sposób, w jaki rządzimy, będzie musiał zostać radykalnie przekształcony jeśli Wielka Brytania ma wyrwać się z błędnego cyklu niskiego wzrostu, niskiej produktywności i niskich płac, w wyniku którego roczny wzrost zmniejszył się o połowę w ciągu ostatniej dekady, poziom inwestycji utrzymuje się na poziomie znacznie niższym od naszych głównych konkurentów, najgorsze wyniki w zakresie produktywności (poniżej 0,5% rocznie) od rewolucji przemysłowej oraz najgłębsze regionalne nierówności gospodarcze w Europie Zachodniej — wylicza były premier

Stagnacja w Wielkiej Brytanii przejadła się już Brytyjczykom

Cały system zaproponowanej Krajowej Rady Gospodarczej ma łączyć specjalistów i decydentów z różnych środowisk. Wcześniej wspomniany kanclerz i premier oraz ich personel miałby współpracować ze Wspólnotą Narodów, oraz z regionami. Jej zadaniem miałoby być osiągnięcie celu wzrostu na poziomie 3% rocznie. Według pomysłodawcy Rada Gospodarcza powinna mieć równy status z Rządową Radą Bezpieczeństwa Narodowego, a jej sesje powinny odbywać się przynajmniej raz w tygodniu. Nawet częściej według potrzeby.

Pozostaje fundamentalne pytanie, na czym miałaby się opierać strategia zwiększenia wzrostu gospodarczego Wielkiej Brytanii. Według Browna wyższy wzrost można osiągnąć poprzez strategię przemysłową opartą na technologiach zielonych, cyfrowych i medycznych, powiązaną ze strategią na rzecz zatrudnienia i przeciwdziałania ubóstwu, skupiającą się na lepszych miejscach pracy, umiejętnościach i usługach.

Zobacz także: Odmiana „Paczkomat” InPost zakazana? Jak teraz musimy mówić?

Gordon Brown, powołując się na swoje wieloletnie doświadczenie w pracy kanclerz i premiera twierdzi, że Skarb Państwa powinien znajdować się w centrum strategii wzrostu, a nie przenosić swoje uprawnienia do nowego departamentu gospodarczego.

Wypróbowano niezliczoną ilość improwizacji, ale nie udało się naładować brytyjskiego wzrostu gospodarczego, począwszy od niefortunnego Departamentu Spraw Gospodarczych w latach sześćdziesiątych, Krajowej Rady Przedsiębiorstw w latach siedemdziesiątych, aż po namaszczenie przez panią Thatcher Sir Alana Waltersa w opozycji do kanclerza Nigela Lawsona w latach 80. (…) Aby jednak strategia wzrostu zadziałała, Skarb Państwa musi znajdować się w centrum skoordynowanych ram kształtowania i wdrażania polityki gospodarczej.

Rachel Reeves, kanclerz w gabinecie cieni stwierdziła, że ​​osiągnięcie wyższego wzrostu będzie centralnym elementem strategii gospodarczej przyszłego rządu Partii Pracy. Jednocześnie nalegała, aby opierał się on na zdrowych finansach publicznych. Co jak zauważyliśmy w tekście: Aby finanse publiczne były zdrowe gospodarka musi być chora, może być nieosiągalne. Gordon Brown zdaje się rozumieć ten problem i stwierdza, że aby wzrost mógł zostać podniesiony, Ministerstw Skarbu musi uniknąć pokusy wycofania się do swojej strefy komfortu. Chodzi o to, że departament finansów skupiając się niemal wyłącznie na redukcji zadłużenia i deficytu zaniedbuje swoje szerokie obowiązki w zakresie zapewnienia wzrostu gospodarczego.

Polityka gospodarcza Partii Konserwatywnej zwróciła uwagę na świecie

Warto wspomnieć, że to Brown pomógł zorganizować ratunek dla dotkniętych kryzysem banków w Wielkiej Brytanii w 2008 roku. Jednak głęboka recesja gospodarcza towarzysząca światowemu kryzysowi finansowemu sprawiła, że przegrał wybory w 2010 roku. W swoim poniedziałkowym przemówieniu argumentował, że późniejsze przejście do polityki oszczędnościowej w ramach koalicji Konserwatystów i Liberalnych Demokratów doprowadziło do słabych wyników gospodarczych Wielkiej Brytanii, podczas gdy Stany Zjednoczone zamiast tego skupiły się na wzroście.

W słowach premiera jest dużo racji. Podejście do gospodarki Partii Konserwatywnej zwróciło uwagę nawet międzynarodowe organizacje gospodarcze. Międzynarodowy Fundusz Walutowy oświadczył, że rząd Wielkiej Brytanii nie powinien wprowadzać kolejnych obniżek podatków przynajmniej w tym roku. Główny ekonomista MFW argumentował, że budżet państwa potrzebuje środków na usługi publiczne i inwestycje sprzyjające wzrostowi. W Wielkiej Brytanii obejmuje to, wydatki na Narodową Służbę Zdrowia, opiekę społeczną, edukację, zmiany klimatu, a także środki mające na celu pobudzenie wzrostu, jednocześnie zapobiegając wzrostowi poziomu długu.

Zobacz także: MFW zabrania Wielkiej Brytanii obniżać podatki bo gospodarka może ucierpieć

Wielka Brytania ma większe potrzeby wydatkowe w zakresie usług publicznych i inwestycji, niż wynika to obecnie z planów budżetowych rządu. Organizacja zaleca Wielkiej Brytanii podniesienie podatków od emisji dwutlenku węgla i nieruchomości, wyeliminowanie luki w opodatkowaniu bogactwa i dochodów oraz reformę zasad ustalania poziomu emerytur.

Raport Międzynarodowego Funduszu Walutowego prognozuje wzrost brytyjskiej gospodarki na poziomie 0,6% w 2024 roku. Stanowi to niewiele więcej niż wynik w 2023 roku na poziomie 0,5%. Dodatkowo Fundusz zrewidował swoją prognozę na rok 2025 w dół o 0,4 punktu procentowego, do poziomu 1,6%. Organizacja twierdzi także, że dezinflacja poprawi warunki finansowe i pozwoli na wzrost realnych dochodów. Stagnacja w Wielkiej Brytanii tak łatwo nie odpuści.

Płaca minimalna 10 tys. zł miesięcznie? Wiemy kiedy w Polsce osiągnie taki poziom

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Dawid Błaszkiewicz

Politolog, historyk oraz dziennikarz ekonomiczny. Członek Polskiej Sieci Ekonomii oraz Prezes Stowarzyszenia Racja. Głównym obszarem zainteresowań jest makroekonomia oraz historia gospodarcza.

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker