Libijski przemysł naftowy jest w kryzysie. Zachód nie powinien na nim polegać

Ze względu sankcje na nałożone na jednego z największych eksporterów ropy naftowej na świecie Rosję, politycy reprezentujący Zachód zaczęli naciskać na państwa posiadające znaczne rezerwy tego surowca, aby te zwiększyły jego wydobycie i eksport. Jednym z takich krajów jest Libia. Jednakże nadal na terenie tego najbogatszego w rezerwy ropy naftowej, afrykańskiego państwa toczy się wojna domowa. Ta powoduje, że libijski przemysł naftowy jest w poważnym kryzysie, z którego najprawdopodobniej szybko nie wyjdzie.
Zachód naciska na państwa zasobne w ropę naftową, aby te zwiększyły jej wydobycie
Między innymi ze względu na sankcje nałożone na Rosję w ostatnich miesiącach doszło do znacznego wzrostu ceny ropy naftowej. Baryłka ropy Brent, WTI czy Murban nadal kosztuje ponad 100 dolarów, gdzie jeszcze w tegorocznym styczniu każdą z nich można było kupić za mniej niż 80 dolarów. Z tego powodu wielu zachodnich polityków zaczęło wywierać naciski na państwa, posiadające znaczne zasoby ropy, aby te zwiększyły wydobycie i eksport analizowanego surowca. Co warto zaznaczyć, odnieśli oni kilka sukcesów. Choćby udało się przekonać do zwiększania produkcji ropy Kanadę (więcej o tym pisaliśmy tutaj: Eksport kanadyjskiej ropy wzrośnie! Rząd twierdzi, że nie zagrozi to realizacji celów klimatycznych) i częściowo kraje OPEC+ (więcej o tym pisaliśmy tutaj: Kraje OPEC+ postanowiły zwiększyć podaż ropy naftowej, ale nie ma powodów do optymizmu).
Wojna domowa w Libii uniemożliwia sprawny eksport ropy naftowej
Do zrealizowania wspomnianego celu namawiano również Libię, najbardziej zasobne w ropę afrykańskie państwo. Co więcej, tamtejszy wpierany przez zachodnie państwa rząd zapowiedział, że zrobi co w jego mocy, aby zwiększyć jej eksport. Jednakże bardzo wątpliwe, że uda mu się zrealizować ten cel ze względu na wojnę domową mająca miejsce w tym państwie od 2011 roku, kiedy to obalono rządy Mu’ammara al-Kaddafiego.
Zobacz także: Stany Zjednoczone luzują sankcje nałożone na Wenezuelę. Ropa popłynie do Europy!
Aktualnie w tym kraju jednocześnie rządzi wspierany przez Zachód Rząd Jedności Narodowej (RJN), który kontroluje głównie zachodnią część kraju i popierana przez Rosję, Egipt i Zjednoczone Emiraty Arabskie Libijska Armia Narodowa (LAN), której skutecznie udało się opanować wschodnią część Libii. To drugie stronnictwo już na samym początku wojny domowej postanowiło rozpocząć i utrzymać blokadę eksportu ropy, z której przychody trafiają głównie do RJN. Co warto zaznaczyć, realizacja tego zadania idzie im stosunkowo skutecznie. Choćby w 2020 roku opanowali oni jedno z największych libijskich pól naftowych Sharara.
Ciągle prowadzone przez LAN ataki powodują, że libijski przemysł naftowy nie jest w stanie sprawnie funkcjonować, co widać w statystykach dotyczących wydobycia tego surowca. Z danych opublikowanych przez tamtejsze ministerstwo ropy wynika, że w tegorocznym czerwcu średnio wydobywano zaledwie 100 tys. baryłek dziennie, gdy jeszcze rok temu liczba ta wynosiła aż 1,2 mln baryłek! Co więcej, w wyniku działań LANu niedawno National Oil Corporation, państwo przedsiębiorstwo odpowiedzialne za wydobycie i sprzedaż ropy naftowej, przekazało do publicznej informacji, że musi wstrzymać eksport tego surowca z Zatoki Sytre.
Zobacz także: Ceny paliwa okrętowego i smarów rosną w zawrotnym tempie
Libijski przemysł naftowy nieprędko wyjdzie z kryzysu
Co więcej, najprawdopodobniej sytuacja związana z wydobyciem ropy w Libii nie poprawi się w najbliższej przyszłości. Przynajmniej tak wynika ze słów amerykańskiego ambasadora w tym kraju Richarda Norlanda. Ten zapytany przez dziennikarzy CNN o to, czy Stany Zjednoczone wierzą, że RJN uda się ustabilizować wydobycie ropy, odpowiedział następująco:
Żaden pojedynczy podmiot polityczny nie sprawuje suwerennej kontroli nad całym terytorium Libii, a to obejmuje także pola naftowe.