EuropaFinanse

Bankierzy centralni w Europie nawołują do dalszych podwyżek stóp procentowych!

Oby "główny" i "jedyny" cel, jakim jest stabilność cen, nie zwiódł EBC w rejony kryzysu finansowego, wysokiego bezrobocia i sekularnej stagnacji. 

Mimo zawirowań na rynkach finansowych, sporej destabilizacji amerykańskiego i szwajcarskiego systemu finansowego oraz rosnącego ryzyka kryzysu finansowego w Szwecji, bankierzy centralni w Europie nie zmieniają narracji. Ich zdaniem stopy procentowe muszą dalej rosnąć, ponieważ w innym wypadku wysoka inflacja na dobre zakotwiczy się w gospodarce. Marginalizują oni obawy o system bankowy, twierdząc, że ten jest odporny na perturbacje w USA. Mówią oni o „głównym celu”, jakim jest cel inflacyjny na poziomie 2 procent. Cóż, czas pokaże, czy wiara w swoją nieomylność sprowadzi strefę euro ku kryzysowi, czy też pozwoli obniżyć inflację wraz z powrotem do wzrostu gospodarczego. 

Europejscy bankierzy centralni nie zmieniają jastrzębiego tonu

Dwie wypowiedzi zapewne przykuły dziś uwagę rynków finansowych. Pierwsza dotyczy słów wypowiedzianych przez szefa Bundesbanku. Joachim Nagel stwierdził, że osoby ustalające stopy procentowe w strefie euro muszą być „uparte” i kontynuować zacieśnianie polityki pieniężnej, aby podwyższyć koszty pożyczek i walczyć z inflacją. Jednocześnie nie wyraził obaw o stabilność systemu finansowego, mimo że ta chwieje się w USA, Szwajcarii, a nawet w Szwecji (więcej w tekście Nadchodzi kryzys finansowy w Szwecji? Wiele na to wskazuje! [ANALIZA]). Dość wyraźnie zaznacza, że inflacja jest teraz priorytetem.

Nasza walka z inflacją jeszcze się nie skończyła […] Z pewnością nie ma wątpliwości, że presja cenowa jest silna i ma szerokie podłoże w całej gospodarce. Jeśli mamy okiełznać tę upartą inflację, będziemy musieli być jeszcze bardziej uparci – powiedział Nagel na łamach Financial Times

Zdaniem prezesa Bundesbanku system bankowy strefy euro nie jest narażony na destabilizację.

Nie grozi nam powtórka z kryzysu finansowego, jaki widzieliśmy w 2008 roku. Możemy sobie z tym poradzić.

Odniósł się również do przejęcia Credit Suisse przez UBS.

Ci, którzy czerpią korzyści z okazji, powinni również wziąć swój udział, gdy zmaterializuje się ryzyko.

Joachim Nagel wskazuje, że 8,5-procentowa inflacja w strefie euro jest dużo powyżej celu 2 procent. Dopiero jej znaczący spadek otworzy przestrzeń do potencjalnego zakończenia cyklu podwyżek stóp procentowych. Jednocześnie „dostatecznie spaść” musi również 5,6-procentowa inflacja bazowa, która osiągnęła rekordowy poziom w lutym.

Jest jeszcze trochę do zrobienia, ale zbliżamy się do restrykcyjnego terytorium – spuentował swoją wypowiedź Nagel

Niemieckie 2-letnie rentowności obligacji, które są jednymi z najbardziej wrażliwych na politykę EBC, skoczyły z powrotem do 2,62 procent po wypowiedzi szefa Bundesbanku.

Zobacz także: Rząd sfinansuje modernizację Małaszewicz! UE nie dała pieniędzy

Jastrzębio – choć w nieco mniejszym stopniu – wybrzmiał również speech szefowej EBC Christine Lagarde. Po pierwsze Lagarde zwróciła uwagę, że o ile spadające ceny energii osłabiają główny czynnik presji inflacyjnej, o tyle rośnie wewnętrzna presja cenowa przez wysoki wzrost nominalnych wynagrodzeń, co niesie ryzyko dla przyszłego kształtowania się inflacji.

Kluczową kwestią przy ustalaniu, która z tych sił zwycięży, będzie ewolucja płac – wskazuje Lagarde

Niezwykle interesujący jest fragment wypowiedzi o spirali marżowo-płacowo-cenowej.

Jeśli zarówno pracownicy, jak i firmy zaakceptują sprawiedliwy podział obciążeń, a silniejszy wzrost płac będzie jedynie reprezentował równowagę między pracą a kapitałem, wówczas zarówno presja płacowa, jak i cenowa powinna maleć wraz z postępem tego procesu. Ale jeśli obie strony spróbują jednostronnie zminimalizować swoje straty, możemy zobaczyć mechanizm sprzężenia zwrotnego między wyższymi marżami zysku, płacami i cenami.

Christine Lagarde puentuje, że:

W obliczu świata, który zmienia się szybciej, niż ktokolwiek z nas mógł sobie wyobrazić, musimy być zarówno skoncentrowani na naszym celu, jak i solidni w naszej strategii, aby go osiągnąć.

Zobacz także: OECD twierdzi, że stopy procentowe muszą dalej rosnąć, aby zwalczyć inflację

Wolne wnioski

Wszystkie wysiłki Europejskiego Banku Centralnego są zatem skupione na inflacji. Dostrzegam w tym pewne analogie związane ze światowym kryzysem finansowym w 2008 roku. Wówczas EBC podwyższył główną stopę procentową w III kw. 2008 r., gdy gospodarka już dawała oznaki spowolnienia, a krótkotrwały wzrost inflacji był pochodną szoku cen żywności na światowych rynkach, wobec którego polityka pieniężna miała niewiele do powiedzenia.

Ta pomyłka w polityce gospodarczej kosztowała strefę euro głębszą i dłuższą recesję, a także podminowała stabilność systemu bankowego, zwłaszcza w krajach Europy Południowej. Błąd ten próbowano naprawić przez gwałtowne obniżki stóp procentowych w 2009 roku i luzowanie ilościowe rozpoczęte w 2012 r. Na niewiele zdały się jednak próby złagodzenia kryzysu, a wiara bankierów centralnych w swoją nieomylność zwiodła strefę euro na manowce. Obecnie sytuacja jest oczywiście trochę inna.

Szereg  reform makroostrożnościowych przeprowadzonych po kryzysie strefy euro sprawił, że dzisiejszy system finansowy jest stosunkowo stabilny i bardziej odporny na szoki, niż system finansowy sprzed ponad dekady. Tym niemniej, poniższy wykres opracowany przez Gabriela Sterne z Oxford Economics pokazuje, że w znacznej części krajów strefy euro (Niemcy, Hiszpania, Holandia, Belgia, Irlandia, Włochy, Francja) doszło do dużych przecen aktywów banków, co stanowi potencjalne ryzyko dla sektora bankowego. Żywię nadzieję, że tym razem „główny” i „jedyny” cel, jakim jest stabilność cen, nie zwiedzie EBC w rejony kryzysu finansowego, wysokiego bezrobocia i sekularnej stagnacji.

Fed może wywołać kryzys, mimo dobrych chęci

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Gabriel Chrostowski

Analityk makroekonomiczny, w wolnych chwilach uprawiający piłkę nożną oraz biegi krótko- i długodystansowe

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker