FinansePolska

Rynki walutowe nie lubią niepewności. Na trwałą zmianę, musimy poczekać

Za nami najważniejsze wydarzenie ostatnich tygodni w Polsce, czyli wybory do parlamentu. Przez poprzedzające 2-3 tygodnie rynki walutowe wyraźnie nie był pewne, czego może się spodziewać. Złoty co prawda umacniał się stopniowo z miesięcznych poziomów maksimum – EUR/PLN 4,6250, dyskontując wstępne wyniki sondaży, ale spadek tak jak przewidywaliśmy – zatrzymał się tuż przed wyborami – w korytarzu 4,5000-4,5200. Psychologiczny poziom 4,5000 pozostawał zbyt silnym wsparciem i nie został w tygodniu przedwyborczym przełamany.  

Rynki walutowe wpadły w euforię, ale nie na długo…

Sytuacja zmieniła się tuż po ogłoszeniu late exit pools, które pokazały, że większość głosów zdobyły partie opozycyjne. Rynek wycenił tę informację bardzo entuzjastycznie i złoty zyskał gwałtownie, umacniając się o 8 groszy w stosunku do EUR, tworząc tzw. gap na wykresach. Rynek w dniu wyborów (brak regularnego handlu na rynku międzybankowym w niedzielę) na EUR/PLN zamykał się na 4,5300-4,5400, żeby nagle zyskać do EUR/PLN 4,4600. Korekty kursu w pierwszym momencie sięgnęły EUR/PLN 4,5000, ponieważ na zakupy ruszyli importerzy, którzy długo oczekiwali niższych kursów. Rynki walutowe jednak szybko uznały, że wycena rodzimej waluty jest w tym momencie bliższa 4,4200-4,4600 EUR.

Rynki walutowe nie lubią niepewności, a rządu jeszcze trochę nie będzie

Po początkowej euforii zaobserwowaliśmy, że złoty zostaje poddany presji wynikającej z niepewności co do stworzenia stabilnej koalicji i utworzenia nowego rządu, a także do niejasnych komunikatów płynących z Pałacu Prezydenckiego w kwestii, komu zostanie powierzona misja tworzenia nowego rządu. Pomimo że łączna liczba głosów w Sejmie to 248, co umożliwia utworzenie koalicyjnego rządu, coraz częściej dochodzą sygnały, że w pierwszej kolejności misja ta zostanie powierzona PiS, które osiągnęło najwyższy wynik, jeśli chodzi o ilość głosów dla jednego ugrupowania.

Zobacz także: Środki z KPO to dla nas olbrzymia szansa. Bez nich zbyt szybko nie dogonimy Zachodu

Mowa jest również o konsultacjach Prezydenta z liderami każdej partii, ale osobno. To potwierdza, że po inauguracji nowej kadencji parlamentu, możemy się spodziewać, że przez miesiąc będzie trwała próba zmiany układu sił i pozyskania większości. W ocenie rynków finansowych taka niepewność może powodować niestabilność i brak realizacji pozyskania obiecanych przez opozycję środków z KPO.

Rynki walutowe zapewne również nie uspokoiła informacja, że zadłużenie Skarbu Państwa na koniec września wzrosło o 27,2 mld zł (+2,1 proc. m/m) sięgając dość astronomicznej kwoty 1 bln 305 mld PLN.  Z tego długu, niecałe 300 mld PLN, to dług zagraniczny, co stanowi ok. 23 proc. całości zadłużenia. Podkreślić należy, że mocne ruchy, jakie zaobserwowano na rynkach walutowych i słabszy złoty, zwiększa koszt obsługi długu w walutach obcych. Kolejnym elementem niepokojącym ekonomistów są bardzo duże kwoty długu, będące poza oficjalnym deficytem, wykazywanym w budżecie. Te kwoty nie są uwzględniane w regule wydatkowej, co tworzy niebezpieczny precedens omijania tzw. bezpieczników, które mają gwarantować, że dług państwa nie wymknie się spod kontroli.

Zobacz także: Budżet Polski grubo na minusie. Dane udostępniono po wyborach

Z drugiej strony sprzedaż detaliczna pozytywnie zaskakuje

Cieszyć mogą natomiast dobre odczyty sprzedaży detalicznej, która zaskoczyła swoim wynikiem. Konsensus rynkowy wyceniał spadek sprzedaży detalicznej o 2 proc. r/r. Tymczasem popyt spadł tylko o 0,3 proc. (odczyt z września 2023). Poprzednie dane z sierpnia odnotowały spadek o 2,7 proc. w ujęciu rok do roku. Rosnąca sprzedaż detaliczna powinna pobudzić PKB, jednak oparcie się wyłącznie na tym czynniku, nie powinno w dłuższej perspektywie budować oczekiwań dla przyśpieszenia w gospodarce. Stąd istotne staje się pozyskanie funduszy z KPO, które mają pobudzić inwestycje. Mówiąc o produkcji przemysłowej, spadek był niższy od oczekiwanych 3,5-3,6 proc., zatrzymując się na -3,1 proc. r/r. Oczywiście taki spadek nie powinien cieszyć, biorąc pod uwagę, że to kolejny – dziewiąty już miesiąc z rzędu.

Zobacz także: Sprzedaż detaliczna odbija! Konsumpcja nadzieją polskiej gospodarki

Przyglądając się zatem bliżej krajowej walucie — naszym zdaniem wycena złotego do EUR na najbliższy tydzień osiągnie 4,4450-4,4750. Złoty konsolidował się, wyczekując na następne informacje z polityki. Potencjalnie możliwa, ale przejściowa korekta nie powinna wykraczać powyżej 4,5000.

EUR/PLN w perspektywie ostatniego miesiąca

EUR/PLN w perspektywie ostatniego miesiąca

EUR/PLN w perspektywie ostatniego tygodnia

EUR/PLN w perspektywie ostatniego tygodnia

Dolar amerykański zmienną jest

Dolar amerykański również był pod wpływem komunikatów płynących z polityki, ale dodatkowo zmienność na EUR/USD powodowała, że wahania na parze USD/PLN były zwiększone. Ostatnie 20 dni to umocnienie się złotówki do amerykańskiego dolara o 23 grosze. Zmienność kursów była najbardziej widoczna w czasie ogłaszania wyników, ale i wpływ na to miała sytuacja na Bliskim Wschodzie. Pamiętajmy, że w kontraktach na zakup ropy – ciągle dominuje dolar.

Zobacz także: Wojna w Izraelu destabilizuje rynek surowców energetycznych

Nastąpiło przełamanie w kierunku do 4,1700 i powrót do USD/PLN 4,2100. Czego możemy się zatem spodziewać w najbliższym czasie? Na pewno obecna konsolidacja, to podobnie jak przy EUR/PLN, a następnie etap wyczekiwania. Rynek będzie pod wpływem oczekiwania na ruchy FED i sytuacji w strefie Gazy. Naszym zdaniem USD/PLN w tym tygodniu zamknie się w przedziałach 4,1800 – 4,2200.

USD/PLN w perspektywie ostatniego miesiąca

USD/PLN w perspektywie ostatniego miesiąca

USD/PLN w perspektywie ostatniego tygodnia – z dużą zmiennością

USD/PLN w perspektywie ostatniego tygodnia – z dużą zmiennością

Patrząc na wspomnianą już parę EUR/USD — na rynki wpływa mocno sytuacja związana z konfliktem na Bliskim Wschodzie i możliwość jego eskalacji i rozprzestrzenienia się na sąsiednie kraje. W związku z tym drożeje ropa, która sięga już prawie 95 USD (Brent). Bezpiecznym aktywem ponowie stało się złoto, które po niedawnych spadkach zbliża się już do poziomu 2000 USD/uncja.

 Zobacz także: Izraelskie porty odczuwają skutki ataku Hamasu. Brakuje towarów

To wszystko ma silny wpływ na postrzeganie sytuacji w USA i decyzje FED. W oczekiwaniu na potencjalne podwyżki, rentowność amerykańskich 10-letnich obligacji sięgnęła najwyższej wartości od 2007 roku – czyli prawie 5 proc. Zapewnienia płynące od Jerome Powella mają uspokoić rynki, które otrzymały komunikat o zakończeniu cyklu podwyżek, jednak w naszej ocenie ruch o 25 punktów bazowych może nastąpić w grudniu. Przy rosnących rentownościach amerykańskich obligacji, które są już na zbliżonych poziomach, trzeba mieć świadomość, że wielu inwestorów aktywnych na rynkach międzynarodowych, skłonnych będzie wybrać papiery z lepszym ratingiem.

Co zatem czeka nas na EUR/USD? Obecny powrót do 1,0600 jest dość logiczny, patrząc na niepewność związaną z zaangażowaniem się USA w Izraelu. Z drugiej strony – obserwujmy komunikaty dotyczące stóp procentowych płynące z FED. To może skutkować ruchem na południe – w kierunku EUR/USD 1,0400.

Zobacz także: Znów zobaczymy wzrost PKB. Niestety urośnie także dług

Zadłużanie staje się coraz bardziej kosztowne

Spójrzmy jeszcze na polski rynek długu, który wykazywał ciekawą zmienność i wystromienie się krzywej rentowności. Przede wszystkim zauważalne były rosnące rentowności obligacji 10-letnich (z 5,59 proc. do 5,90 proc.) oraz spadek 2-latek (5,36 proc. do 5,02 proc.). To dość ciekawy sygnał, który sugeruje, że rosną obawy co do poziomu dalszej inflacji i niepewności czy jej spadek faktycznie będzie kontynuowany. Potwierdza to, że rynek nie do końca uwierzył w dane sugerujące dynamiczny spadek inflacji, do poziomów nieco ponad 8 proc. Przypomnijmy, że na październikowym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej/NBP zapadła decyzja o obniżce o 25 punktów bazowych, plasując stopę referencyjną na poziomie 5,75%. Czy jednak dane GUS stojące za nimi sztucznie zaniżane ceny paliw uspokoiły inwestorów? Jak widać, niekoniecznie.

Giełda podobnie jak rynki walutowe wpadła w tymczasową euforię

Pozostaje na koniec spojrzeć na giełdy. W czasie, kiedy na rynki walutowe zawitała euforia związana z wyborami, również i polska giełda miała swoje 5 minut tryumfu. Najmocniej rosły banki, a wzrosty po 10 proc. na poszczególnych walorach nie były odosobnione. WIG20 szybko przełamał poziom 2,000, dochodząc w pewnym momencie do 2,140. Później jednak entuzjazm osłabł zarówno ze względu na wspomniane wcześniej czynniki polityczne, jak i z niechęcią inwestorów do ryzyka – spowodowanego konfliktem na Bliskim Wschodzie.

Zobacz także: Dlaczego polska giełda radzi sobie tak źle? Winę ponoszą politycy oraz mieszkania

Na WIG działo się podobnie. Indeks przebił 71,000 punktów, po czym wrócił do poziomu sprzed wyborów – w okolice 69,000. Na trwalszą zmianę musimy zatem jeszcze poczekać. Zwłaszcza że zmiany na polskiej scenie politycznej mogą przeciągnąć się do grudnia – co na pewno nie będzie zachęcało do zbytniego ryzyka na rynku akcji.

Szymon Jańczak,

Dyrektor Departamentu Skarbu Aforti Exchange S.A.,

Poglądy przedstawione w tekście są wyłącznie poglądami autora.

Edukacja finansowa w szkołach? Polacy są na „tak”!

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Szymon Jańczak

Dyrektor Departamentu Skarbu Aforti Exchange S.A.

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker