Konflikt międzypokoleniowy narasta, a więc czas na bunt!

Pod koniec maja na łamach Rzeczpospolitej ukazał się tekst autorstwa Andrzeja Kubisiaka z Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Autor zauważa, że narasta konflikt międzypokoleniowy, a ludzie młodzi napotykają wiele problemów m.in. za sprawą pandemii. Z tego powodu próbuje on stanąć w obronie najmłodszych Polaków i nawołuje do zadbania o ich przyszłość.
Konflikt międzypokoleniowy: zarzuty wobec młodych
Autor zaczyna tekst o przywołania niektórych cytatów na temat młodych osób. Nie są to jednak pozytywne opinie. Wynika z nich, że młodzi Polacy to hedoniści, egoiści i osoby nienadające się do pracy. W sumie mnie jako osobę młodą w ogóle nie dziwią opinie przywoływane przez Andrzeja Kubisiaka. Wielokrotnie sam spotkałem się z tego typu zarzutami głoszonymi przez starszych ode mnie w kierunku młodych Polaków. Te zarzuty w ogóle były bardzo niespójne, gdyż bardzo często pokolenie urodzone po 1990 roku było nazywane „pokoleniem JA”, a jednocześnie głoszono, że młodzi chcą zaprowadzać socjalizm, bo są młodymi hujwenbinami.
Jako przedstawiciel młodego pokolenia nigdy nie rozumiałem tych zarzutów, gdyż dla mnie się one wykluczały. Jak można być jednocześnie indywidualistą i egoistą, a zarazem propagować (jak twierdzą to niektóre osoby) socjalizm? Nie wiem, ale uważam, że to wynika w dużej mierze z niewiedzy osób, które te tezy głoszą. Wydaje im się, że takie rzeczy jak darmowe żłobki, albo bezpłatna i jakościowa ochrona zdrowia to socjalizm z najczystszej postaci. To tutaj w dużej mierze rodzi się międzypokoleniowy konflikt, którego starsze generacje nie rozumieją. Przecież mamy wszystko na tacy, wystarczy się po to schylić. O tym też pisze Andrzej Kubisiak w przywoływanym tekście.
Zobacz także: Demografia Polski 2020: najgorszy rok od II wojny światowej
Gdy teoria nie zgadza się z faktami, tym gorzej dla faktów
Jak podaje jednak w swoim tekście Andrzej Kubisiak, tezy głoszone przez boomersów (osoby urodzone w powojennym baby boom) są bardzo krzywdzące dla dzisiejszych młodych Polaków. Autor powołuje się m.in. na dane OECD, z których wynika, że nasi rodzice byli mniej aktywni zawodowo niż my sami. Na przełomie wieków 22,1% osób w wieku 15-29 lat nie uczyło się i nie pracowało. Jak podaje Kubisiak, jest to wynik niemal o 40% wyższy niż średnia i piąty najgorszy w zestawieniu.
Jak się okazuje, obecnie osób w wieku 15-29 lat, które nie pracują i nie uczą się, jest 12,5% i jest to rezultat niższy od średniej OECD, która wynosi 12,8%. To wszystko oznacza, że to młodzi ludzie są znacznie bardziej aktywni niż osoby, które uważają ich za leniwych. Ktoś poda, że to efekt poprawy rynku pracy. Bezrobocie jest teraz dużo niższe niż dwie dekady temu. Owszem, to prawda, ale to żaden argument za tym by dzisiejszych 20 i 30-latków nazywać leniwymi egoistami.
Andrzej Kubisiak zawraca również uwagę na wskaźnik zatrudnienia. Obecne pokolenie osób wieku 15-24 lat odnotowuje większą aktywność zawodową niż ich rówieśnicy dwie dekady temu.
W 2000 r. niespełna 25 proc. młodych w wieku 15–24 lata pracowało w Polsce, a w 2019 r. wskaźnik ten sięgnął już 32 proc. – wskazuje Kubisiak.
Rynek pracy nie pomaga w rodzicielstwie
Problemem, na który zwraca uwagę autor artykułu, jest także rynek pracy, który nie pozwala na pogodzenie rodzicielstwa z pracą. Kubisiak podaje, że zaledwie 7% polskich pracowników ma poczucie, że może wziąć wolne, by zaopiekować się chorym dzieckiem. To pokazuje, że rynek pracy w Polsce nie służy m.in. wychowywaniu dzieci, mimo tego, że mamy rekordowo niskie bezrobocie, a zamożność społeczeństwa rośnie.
Tutaj przytoczę kolejny cytat, który usłyszałem od osoby z pokolenia powojennego wyżu demograficznego.
Młodzi wolą mieć kotki i pieski niż wychowywać dzieci
Jak się okazuje, to kolejna krzywdząca teza. Z najnowszego raportu IBS wynika, że dzisiejsi młodzi ludzie deklarują chęć posiadania większej liczby dzieci niż ich rodzice. Sęk w tym, że mają ich mniej niż rodzice. W związku z tym problem wydaje się być znacznie bardziej złożony niż twierdzą boomersi, którzy zarzucają młodym, że pozjadali wszystkie rozumy, a sami zachowują się dokładnie tak samo.
Zobacz także: Dlaczego w Polsce rodzi się mało dzieci? Bo państwo nie sprzyja młodym
Konflikt międzypokoleniowy. Czas na bunt!
Andrzej Kubisiak w tekście na łamach Rzeczpospolitej podaje, że powinniśmy pozwolić na bunt młodych, którzy najmocniej odczuli koronakryzys. Młodzi też będą najdłużej musieli radzić sobie z oddziaływaniem pandemii koronakryzysu. Z tej przyczyny Kubisiak zauważa, że nie powinno się młodym odmawiać prawa do buntu.
To w sumie dość ciekawe. Kiedy ukazała się książka Jakuba Sawulskiego Pokolenie 89. Młodzi o polskiej transformacji, napisałem o niej, że Sawulski tezami zawartymi w książce chce wzniecić bezkrwawy bunt wśród młodych. Jak widać, kolejne osoby wskazują, że młodzi powinni się zbuntować.
Filip Lamański