Opozycja jest pewna. Elektrownie jądrowe w Niemczech muszą zostać uruchomione!
Przewodniczący największej niemieckiej partii CDU – Friedrich Merz stwierdził, że jedną z pierwszych jego decyzji po dojściu do władzy byłoby ponowne podłączenie do sieci wygaszonych elektrowni jądrowych.

Wraz z początkiem kwietnia wygaszono trzy ostatnie elektrownie jądrowe w Niemczech. W ciągu ostatnich dwóch dekad władze w Berlinie zrezygnowały z 22 GW mocy (około 6 proc. zapotrzebowania krajowego) zainstalowanej w atomie. Dzisiaj niemiecka opozycja zapowiada powrót do tej technologii. O co chodzi w tej układance?
Elektrownie jądrowe w Niemczech i dlaczego je wygaszono
Jeszcze w latach dziewięćdziesiątych XX wieku 19 niemieckich elektrowni jądrowych pokrywało około jednej trzeciej zapotrzebowania energetycznego kraju. Wzrost znaczenia partii Zielonych w latach osiemdziesiątych i ich późniejsze koalicyjne rządy (wraz z socjaldemokratami w 1998 r.) doprowadziły do wprowadzenia polityki stopniowego wygaszenia energetyki opartej o reakcje w jądrze atomu. Partia Zielonych trafiła na żyzny grunt zimnowojennych obaw, podnosząc temat związany z potencjalnym niebezpieczeństwem zarówno broni, jak i energii jądrowej. Wydarzenia te warunkowały późniejszy wpływ na politykę RFN.
Niemiecki atom wrócił do łask w 2010 r. kiedy do władzy doszła koalicja chadeków i liberałów. Przedłużyli oni wykorzystanie atomu w perspektywie nawet do 14 lat. Niedługo później, w 2011 r. miała jednak miejsce katastrofa elektrowni jądrowej Fukushima nr 1 w Japonii i rząd Niemiec powrócił do planów wygaszanie atomu do końca 2022 r.
Wojna (i tutaj) wywróciła stolik
W niedalekiej przeszłości Rosja była głównym partnerem energetycznym RFN. Jeszcze do niedawna Niemcy byli uzależnieni od Rosji w zakresie około jednej trzeciej swojego całkowitego zużycia energii. To właśnie na rozbudowanym partnerstwie na linii Berlin-Moskwa Niemcy budowali swoją stabilność energetyczną poprzez dostawy gazu ziemnego i ropy naftowej. Jako beneficjent tego rodzaju energii Niemcom łatwiej przychodziło forsowanie antyatomowej polityki w Unii Europejskiej.
Zobacz także: Niemcy zamknęli elektrownie atomowe. Teraz ponoszą miliardowe koszty
W niemieckich założeniach na rzecz promowania „wygaszania energetyki jądrowej” punkt piąty zawiera stanowiska federalnego ministerstwa środowiska:
Finansowane przez państwo nowe elektrownie jądrowe w UE nie leżą w interesie Niemiec ani w interesie ochrony klimatu i transformacji energetycznej.
Inwazja Rosji na Ukrainę wywróciła tę rzeczywistość. Walka o alternatywne źródła energii i zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego spowodowały wzrost cen energii, a w Niemczech na nowo rozgorzała debata o energetyce jądrowej. Proces „wygaszania” elektrowni jądrowych w Niemczech rozpoczął się w 2002 roku, a jego finalizacja (planowana na koniec 2022 r.) została opóźniona agresją Rosji na Ukrainę.
Opozycja chcę podłączyć elektrownie jądrowe w Niemczech do sieci
Dzisiejsza koalicja „świateł drogowych” (od kolorów trzech partii wchodzących w jej skład) ma się najgorzej od wyborów. Największa SPD Olfa Scholza z 25-procentowym poparciem może zadowolić się tymczasem nieco ponad 18 proc. Wspomniana wcześniej Partia Zielonych (która przez pewien czas przed wyborami mogła liczyć na największe poparcie w Niemczech) obecnie wykazuje się kredytem zaufania poniżej 15 proc. Liberalna FDP walczy zaś o utrzymanie poparcia ponad próg wyborczy.
Zobacz także: Elektrownia wodorowa to przyszłość energetyki. Czy zastąpi atom?
Nic dziwnego, że do głosu dochodzi opozycja, a ta w kwestii energetyki zdaje się najbardziej jednogłośna od dawna. Przewodniczący największej niemieckiej partii CDU – Friedrich Merz stwierdził, że jedną z pierwszych jego decyzji po dojściu do władzy byłoby ponowne podłączenie do sieci wygaszonych elektrowni jądrowych. Według badań niemieckiego Bilda do pracy może wrócić nawet 8 takich jednostek. Niemcy upatrują w podłączeniu do sieci wygaszonych elektrowni możliwego spadku cen energii.
Nie bez znaczenia dla debaty publicznej jest też sytuacja tuż za niemiecką granicą. W 2023 r. Francja, która produkuje ok. 70 proc. swojej energii w elektrowniach jądrowych, przewyższyła Szwecję i tym samym stała się największym eksporterem netto energii w Europie. Natomiast Niemcy, które zrezygnowały z energii jądrowej, zwiększyły import energii. Proatomowe sympatie trafiły w Niemczech na najlepszy grunt w XXI wieku.
Z pewnością z niemieckiej kultury politycznej możemy się wiele uczyć, strategia i plany końca niemieckiego atomu sięgają zamierzeń z 2002 roku. Były one realizowane przez wszystkie kadencje i wszystkie niemieckie rządy po kolei. Dzisiaj na zgliszczach minionych planów rodzi się nowa niemiecka energetyka oparta na dostawach gazu z Norwegii czy eksploatacji węgla brunatnego.
Kamil Gabriel Janic,
SKN Energetyki SGH,
Poglądy przedstawione w tekście są wyłącznie poglądami autora.