AmerykiGospodarka

Brazylia i Argentyna chcą wspólnej waluty, zapominając, że to projekt nierealny

Jak donosi „Financial Times” Argentyna i Brazylia myślą o stworzeniu wspólnego obszaru walutowego, by uniezależnić się od dolara. Do tego nierealnego projektu zachęcają także inne państwa Ameryki Południowej. Kiedy dwa kraje o – lekko mówiąc – bardzo kruchych fundamentach makroekonomicznych chcą stworzyć wspólną walutę, wiedz, że pomysł ten rodzi się wyłącznie z instynktów politycznych, a nie ekonomicznych. Unia walutowa w Ameryce Południowej to projekt, który nie ma racji bytu, mimo ogromnych chęci politycznych. 

Pomysł wspólnej południowoamerykańskiej waluty świetnie spuentowali ekonomiści Pekao. W zasadzie tymi słowami można by zakończyć dyskusję nt. powstania unii walutowej w Ameryce Południowej. My jednak postanowiliśmy rozszerzyć wątek i przedstawić czytelnikom, dlaczego taki projekt z ekonomicznego punktu widzenia jest niewykonalny.

Zobacz także: Inflacja spada – czy to oznacza spadek cen?

Ameryka Południowa nie jest w stanie stworzyć optymalnego obszaru walutowego

Po pierwsze, projekt utworzenia wspólnej waluty można uznać za ekonomicznie akceptowalny, gdy jest on zgodny z teorią/kryteriami optymalnego obszaru walutowego lub chociaż istnieją silne podstawy, by uznać, iż w perspektywie średnio- bądź długoterminowej, obszar walutowy do tych kryteriów się zbliży. Domniemana amerykańskopołudniowa unia walutowa nie jest zgodna z kryteriami wyznaczonymi przez Mundella (twórca teorii OOW) i co ważniejsze nie niesie nadziei, że mogłaby taką się stać w perspektywie kilku lub kilkunastu lat. W praktyce gospodarczej unie walutowe, takie jak strefa euro czy Stany Zjednoczone, nie były zbieżne z założeniami OOW w momencie ich powstawania, jednak istniały przesłanki, że będą się do nich zbliżać, dzięki wspólnej walucie. Wskazywano, że rozwój handlu doprowadzi do zsynchronizowania cykli koniunkturalnych i tym samym na obszarze Europy zaistnieje optymalny obszar walutowy.

W przypadku Brazylii i Argentyny taka przesłanka nie istnieje. Argentyna cyklicznie pogrąża się w recesji przez zdestabilizowany system społeczno-gospodarczy determinowany między innymi brakiem stabilności makroekonomicznej. Istnieje wysokie ryzyko, że trwały rozwój wymiany handlowy nie będzie możliwy, mimo integracji walutowej.

Wracając do założeń OOW, podstawowym kryterium optymalnego obszaru walutowego jest konwergencja cykli koniunkturalnych. Najłatwiej ją zmierzyć poprzez porównanie podstawowych wskaźników koniunkturalnych jak stopa wzrostu PKB. Poniższy wykres przedstawia wzrost gospodarczy w Argentynie i Brazylii w latach 1988-2021. Brazylia w analizowanym okresie rozwijała się wolno, lecz stosunkowo stabilnie, notując po drodze sześć recesji, rozumianych jako roczny ujemny wzrost PKB. Trzeba jednak zauważyć, że dwa spośród tych sześciu kryzysów charakteryzowały się niewielkim spadkiem PKB (-0,5% w 1992 r. i -0,1% w 2009 r.). Stąd, były to bardziej recesje statystyczne, aniżeli realne i długotrwałe kryzysy społeczno-ekonomiczne.

Stopa wzrostu PKB w Brazylii i Argentynie (%)

Zobacz także: Wpływ euro na inflację jest marginalny i nieistotny

Tempo wzrostu gospodarczego w Argentynie charakteryzowało się większą zmiennością. Kraj ten aż 14 razy w ciągu 33 lat znajdował się w recesji. Niemal za każdym razem skala kryzysu była bardzo duża. Począwszy od kryzysu w 1989 r., gdy PKB spadł o 7,2%, przechodząc do kryzysu w 2002 r. (-10,9%), kryzysu finansowego w 2009 r. (-5,9%) i kryzysu pandemicznego w 2020 r. (-9,9%).

Ogromna dychotomia w rozwoju gospodarczym obu państw sprawia, że już na samym wstępie należy postawić krzyżyk na projecie brazylijsko-argentyńskiej unii walutowej. Innym ważnym warunkiem optymalnego obszaru walutowego jest podobny stopień reakcji gospodarek na tzw. szoki asymetryczne. Poprzedni wykres pokazuje, że globalne szoki podażowo-popytowe w różnym stopniu oddziaływały na gospodarki Brazylii i Argentyna. Ta pierwsza wykazywała zdecydowanie większą odporność podczas globalnych kryzysów gospodarczych w 2009 i 2020 roku niż ta druga.

Zobacz także: Argentyńskie linie oferują dodatkowe loty do Kataru na finał MŚ

Scentralizowana polityka fiskalna wydaje się niemożliwa

Obszar walutowy powinien mieć scentralizowaną politykę fiskalną, która będzie wspierać najbardziej zacofane regiony poprzez narzędzia redystrybucyjne. Jest to politycznie niemożliwe, ponieważ można zakładać, że żadna z rządzących opcji nie pozbędzie się podstawowego narzędzia pozwalającego osiągać cele polityczne, jakim jest polityka budżetowa kraju. Widzimy z jak dużym sprzeciwem wielu krajów (w tym Polski), wiążą się wszelkie pomysły federalizacji Unii Europejskiej. Z pewnością, podobnie byłoby w Ameryce Południowej, gdzie reżim polityczny jest mniej demokratyczny niż w Europie.

Argentyna nie może uczestniczyć w projekcie wspólnej waluty

Historia jest po to, aby wyciągać z niej lekcje i nie popełniać tych samych błędów. Co nam mówi historia w kontekście pomysłu wspólnej waluty w Ameryce Południowej? Mówi nam, że tego typu projekty nie mają racji bytu w krajach o kruchych fundamentach makroekonomicznych. Grecja, kraj o niesprawnej administracji państwowej tuszujący prawdziwy (czyli fatalny) stan finansów publicznych znalazł się w głębokim kryzysie finansowym, gospodarczym i w następstwie politycznym, między innymi za sprawą przyjęcia wspólnej waluty, kiedy sytuacja makroekonomiczna na to nie pozwalała.

Inne kraje Europy Południowej (Włochy, Hiszpania, Portugalia) także znalazły się w głębokim kryzysie w dużej mierze w wyniku przebywania strefy euro. Brak własnej waluty spowodował, że gospodarki te nie mogły wyjść z kryzysu przez naturalne zwiększenie swojej konkurencyjności, tj. deprecjację waluty krajowej. Dodatkowo nie mogły wesprzeć tego zjawiska przez interwencję walutową suwerennego banku centralnego i dokonać dewaluacji waluty. Musiały zastosować drugi sposób, czyli forsować politykę wewnętrznej dewaluacji nastawionej na obniżenie płac, co i tak nie przyniosło oczekiwanego rezultatu. Według szacunków Goldman Sachs, Hiszpania, aby przywrócić konkurencyjność eksportową, musiała obniżyć płace o 30% w stosunku do jej partnerów handlowych. W istocie oznacza to, kryzys gospodarczy i napięcia społeczne, co zresztą miało miejsce w Europie Południowej.

Stwierdzenie, że fundamenty makroekonomiczne Argentyny są kruche to zdecydowanie za mało. Można rzec, że ich po prostu nie ma. Gospodarka od kilku dobrych lat zmaga się z hiperinflacją. W grudniu 2022 r. inflacja CPI wzrosła do 94,8% i znajduje się na najwyższym poziomie od przełomu lat 80. i 90. XX wieku, gdy wynosiła aż 20 000%. Sam trend wskaźnika inflacji w Argentynie unieważnia ten kraj do brania udziału w jakimkolwiek projekcie wspólnej waluty.

Stopa inflacji w Argentynie (%)

Taki projekt niesie bowiem ryzyko, że Argentyna poddana byłaby zbyt szybkiej terapii szokowej mającej na celu dynamiczną aprecjację waluty w celu obniżenia inflacji. To zaś oznacza gwałtowną utratę konkurencyjności międzynarodowej, wskutek której sytuacja gospodarcza stałaby się jeszcze gorsza w postaci recesji, wysokiego bezrobocia i wzrostu stopy ubóstwa. W swojej historii Argentyna doświadczyła już takiej sytuacji.

W 1991 r. wprowadzono system izby walutowej związującej ustawowo i bezterminowo kurs peso argentyńskiego z dolarem amerykańskim. Celem takiego zabiegu było pobudzenie wzrostu gospodarczego i ujarzmienie inflacji. Początkowe rezultaty były zdumiewające. Inflacja spadła, a stopa wzrostu gospodarczego przewyższała poprzedni trend. To, co dobre, szybko się skończyło. Pod koniec lat 90. XX wieku w wyniku splotu efektów wewnętrznych i zewnętrznych, kraj stanął w obliczu utraty konkurencyjności międzynarodowej, co wywołało recesję i wzrost długu publicznego.

Aby odzyskać konkurencję, zdecydowano się prowadzić politykę wewnętrznej dewaluacji opartej na silnie restrykcyjnej polityce fiskalnej. Brak efektów polityki deflacyjnej doprowadził do ogromnych napięć społecznych i dymisji rządu. W następstwie tych zdarzeń Argentyna ogłosiła niewypłacalność i pożegnała się z systemem izby walutowej. W rezultacie peso zdeprecjonowało się o 70% w stosunku do dolara, co pobudziło wzrost gospodarczy – roczna stopa wzrostu PKB w kolejnych latach wynosiła 7-9%. Projekt wspólnej waluty oznaczałby, że Argentyna musiałaby przez jakiś czas aprecjonować swoją walutę w stosunku do waluty brazylijskiej, by następnie powiązać waluty być może na podobnej zasadzie, jak w przypadku systemu ERM II, a więc w określonym przedziale wahań. To grozi powieleniu się opisanych wyżej wydarzeń z przeszłości.

Argentyna jest nie tylko krajem o jednym z najwyższych wskaźników inflacji na świecie. Jest także czołowym bankrutem. W swojej dwustuletniej historii zdążyła zbankrutować aż 9 razy. Ostatni raz rząd ogłosił niewypłacalność w maju 2022 r., kiedy nie udało się spłacić pożyczki od Międzynarodowego Funduszu Walutowego w wysokości 57 mld dolarów. Nagłe podwyżki stóp procentowych w połączeniu ze stagnacją gospodarczą kończą się dla Argentyny kryzysem zadłużenia. Tak było w latach 80. XX wieku. Tak jest i teraz. Bankrut nie może być uczestnikiem unii walutowej. Przed Argentyną lata świetlne reform społecznych, gospodarczych i finansowych, zanim będzie mogła być częścią projektu wspólnej waluty.

Zobacz także: Polska w strefie euro. Perspektywy przystąpienia w obliczu wojny [RAPORT OG]

Latynoamerykańska waluta przestrogą dla Ameryki Południowej.

Ponad dekadę temu miała miejsce próba utworzenia wspólnej latynoamerykańskiej waluty. W 2009 roku prezydenci Wenezueli, Kuby, Nikaragui, Boliwii i Ekwadoru utworzyli walutę o nazwie Sucre. Projekt zakończył się fiaskiem.

W szczytowym okresie (w 2012 roku) z jej pomocą zawarto transakcje, których łączna wartość wyniosła ponad 1 mld dolarów. Jednakże na skutek wybuchu kryzysu gospodarczego w Wenezueli i wyborów prezydenckich w Ekwadorze, które wygrał kandydat prawicyLenín Moreno, w 2016 roku już całkowicie wyszła ona z użycia – pisze Adam Suraj w tekście „Kandydat na prezydenta Brazylii chce stworzyć quasi strefę euro”

Wspólna waluta w Ameryce Południowej jest niewykonalna

Podsumowując, projekt wspólnej waluty na obszarze Ameryki Południowej jest ekonomicznie niewykonalny. Jedyny czynnik, który mógłby przemawiać za powstaniem unii walutowej to brak barier kulturowych i językowych, co umożliwiłoby stosunkowo płynne przemieszczanie się siły roboczej i kapitału pomiędzy krajami. To oczywiście za mało. Choć niniejszy tekst wziął na tapet jedynie Argentynę, to wiele krajów, w tym na przykład Wenezuela – potencjalny członek unii wautowej – jest również w dramatycznej kondycji makroekonomicznej i fiskalnej. Co więcej, w krajach południowoamerykańskich brakuje konsensusu politycznego co do wspólnej waluty. Projekt unii walutowej, który jest tematem niniejszego tekstu zyskał polityczne poparcie w wyniku przejęcia rządów przez opcje lewicowe zarówno w Brazylii, jak i Argentynie. Istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że każda zmiana rządów wiązałyby się z rosnącym ryzykiem rozwiązania unii walutowej.

Paradoks euro, czyli dlaczego trzeba porzucić wspólną walutę

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Gabriel Chrostowski

Analityk makroekonomiczny, w wolnych chwilach uprawiający piłkę nożną oraz biegi krótko- i długodystansowe

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker