EnergetykaGospodarkaPolska

Popularna benzyna 95 musi ustąpić miejsca swojemu ekologicznemu następcy – benzynie E10

Popularna „dziewięćdziesiątka piątka” zostanie zastąpiona przez bardziej przyjazne środowisku paliwo, mianowicie benzynę E10

Za niecały miesiąc pożegnamy benzynę. Spokojnie, od spełnienia marzeń Komisji Europejskiej o samochodach napędzanych wyłącznie prądem albo wodorem dzieli nas jeszcze wiele lat. Chodzi o koniec sprzedaży popularnej „dziewięćdziesiątki piątki”, którą zastąpi nowe, bardziej przyjazne środowisku paliwo, mianowicie benzyna E10. Będzie w niej dwa razy więcej bioetanolu.

E10 – ekologiczna, ale nie dla wszystkich

Wszyscy sprzedawcy w Polsce – w tym małe, niezależne stacje – będą miały prawny obowiązek sprzedaży E10. Polska nie jest zresztą pod tym względem europejskim liderem, ponieważ nowe paliwo oferuje już siedemnaście unijnych państw. Celem UE jest doprowadzenie do sytuacji, w której 14 proc. paliw zużywanych w transporcie będzie pochodziło z surowców odnawialnych.

Zobacz także: ORLEN: rośnie zapotrzebowanie na bioetanol o prawie 50 procent

E10 zawiera 10 proc. bioetanolu, podczas gdy schodząca ze sceny „dziewięćdziesiątka piątka” – 5 proc. Wytwarzany z biomasy bioetanol przyczynia się do wyraźnego ograniczenia emisji gazów cieplarnianych pochodzących z transportu, średnio o ponad 70 proc. w porównaniu z paliwami kopalnymi.

Żadnej rewolucji polscy kierowcy nie muszą się obawiać. Wielu z nich, podróżując po Europie, od lat tankuje E10 do swoich baków. To paliwo sprzedawane jest zresztą na całym świecie, także w Stanach Zjednoczonych i Australii. Większość aut z silnikami benzynowymi, wyprodukowanych po roku 2000, jest dobrze przystosowanych do tego rodzaju paliwa. Pojazdy, które nie są przystosowane do benzyny E10, to przede wszystkim auta mające ponad 20 lat. Ich właścicielom pozostaje albo zamiana pojazdu na nowszy i bardziej ekologiczny, albo tankowanie droższej i wciąż dostępnej benzyny E98.

Zobacz także: UE zmieniła system opłat dla ciężarówek! Koszty będą gigantyczne!

Unia walczy z autami – na razie tylko starymi

Właściciele pojazdów wyprodukowanych jeszcze w ubiegłym stuleciu i w Polsce, i w całej Unii Europejskiej będą mieli coraz bardziej „pod górkę”. W coraz większej liczbie metropolii ogranicza się możliwość wjazdu pojazdom, które nie spełniają norm ekologicznych. W naszym kraju na takie ograniczenia zdecydowały się Kraków i Warszawa. Budzi to, rzecz jasna, kontrowersje.

Zasadne jest bowiem pytanie, czy – nawet w imię szlachetnego celu, jakim jest poprawa stanu środowiska naturalnego – można wdrażać rozwiązania, które uderzają w osoby najmniej zamożne. Nie oszukujmy się bowiem: większość właścicieli tych 25- czy nawet 30-letnich pojazdów stanowią nie tyle kolekcjonerzy dawnych aut, ile ludzie, których nie stać na kupno nowego samochodu.  Obserwując kontrowersje wokół tego typu rozwiązań, mamy przedsmak tego, co będzie nas czekać, gdy Bruksela przystąpi do generalnej rozprawy z pojazdami napędzanymi benzyną i dieslem…

Zobacz także: Jak skutecznie obejść traktaty, czyli Bruksela zastawia pułapkę

Na razie jednak cieszmy się z bardziej ekologicznej E10, tym bardziej że większy udział bioetanolu w paliwie to również potencjalne korzyści dla polskich rolników. Miejmy jednak świadomość, że kurs Unii Europejskiej w kierunku wyeliminowania aut napędzanych paliwami, kopalnymi jest stały i nie pozostawia wątpliwości – będziemy skazani na „elektryki”, do których na razie nikt przesadną miłością nie pała.

Dr Piotr Balcerowski

Wiceprezes Instytutu Staszica

Poglądy przedstawione w tekście są wyłącznie poglądami autora.

Polityka rządzi cenami paliw – ale nie polska

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

dr Piotr Balcerowski

Wiceprezes Instytutu Staszica

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker